„Akademia pana Kleksa” autorstwa Jana Brzechwy to wciąż jedna z najpopularniejszych powieści dla dzieci w kanonie literatury polskiej. Opisane w dziele wydarzenia mają miejsca między innymi w placówce tytułowej Akademii, ale czasami rozgrywają się w innych bajkach, do których można udać się przez furtki w ceglanym murze, który otacza placówkę. Jedną z takich baśni jest „Dziewczynka z zapałkami”.
Wizyta w bajce „Dziewczynka z zapałkami” zaczęła się od tego, że pewnego letniego dnia pan Kleks czegoś szukał, sprawdzając wszystkie szafki i szuflady. Okazało się, że skończyły mu się zapałki. Dyrektor był wyraźnie rozczarowany faktem, że wydarzyło się to akurat tego dnia. Postanowił więc posłać po nie Adasia Niezgódkę.
Pan Kleks dał Adasiowi złoty kluczyk, którym ten miał otworzyć furtkę prowadzącą do właściwej bajki. Chłopiec szybko trafił do odpowiedniego miejsca i znalazł się w świecie wykreowanym przez samego Andersena. Adaś po przybyciu odkrył, że jest w obcym mieście, w którym właśnie panuje zima i wszystko pokryte jest śniegiem. Mimo pory roku Adaś nie odczuwał skutków niskiej temperatury i swobodnie przechadzał się po mieście, między jego mieszkańcami.
W pewnym momencie do Adasia podszedł obcy, ale przyjaźnie wyglądający mężczyzna. Wyciągnął do chłopca rękę i przedstawił się jako Andersen. Pisarz zainteresował się, co chłopiec robi w stworzonej przez niego bajce. Adaś na początku był bardzo nieśmiały i nie wiedział, co powinien odpowiedzieć mężczyźnie. Ostatecznie powiedział jednak, że przysłał go tutaj pan Kleks, któremu właśnie skończyły się zapałki, on sam otrzymał zaś zadanie przyniesienia ich nowego pudełka. Wówczas Andersen zaśmiał się i pogłaskał chłopca po głowie. Następnie zawołał małą, wyraźnie cierpiącą z powodu zimna dziewczynkę, która próbowała chuchnięciami ogrzać swoje dłonie. Sprzedawała ona zapałki ludziom mieszkającym w tym mieście. Adaś otrzymał od niej jedno pudełko, po czym dziewczynka oddaliła się, by kontynuować swoje zajęcie.
Jej widok sprawił, że Adaś poczuł ogromny smutek, była tak mała i przemarznięta. Gdy rozpłakał się nad jej losem, Andersen próbował go uspokoić. Prosił, by chłopiec przestał płakać. Wytłumaczył mu, że dziewczynka nie jest prawdziwa i wszystko to, co Adaś widzi, jest wytworem wyobraźni pisarza i zostało przez niego wymyślone. Na potwierdzenie tych słów dziewczynka uśmiechnęła się i pomachała do Adasia. Chłopiec odpowiedział jej tym samym i już uspokojony ruszył za panem Andersenem. Razem doszli do bramy, przez którą wcześniej przeszedł Adaś, gdzie następnie pożegnali się ze sobą. Adaś opuścił starszego pisarza i wrócił do Akademii, by oddać panu Kleksowi jego zapałki. Potem zaś opowiedział swoim szkolnym kolegom, co mu się przytrafiło podczas wizyty w innej bajce, oni zaś słuchali jego historii z zazdrością i podziwem.