Nie ma chyba na świecie człowieka, który pozbawiony jest marzeń – czasami wiedzą o nich wszyscy jego bliscy, czasami przechowywane są w skrytości ducha i nigdy nie wydostają się stamtąd na świat, trwają jednak i często są ucieczka przed trudną rzeczywistością. Czasami marzenia stają się jedyną rzeczą, jaka trzyma człowieka przy życiu. Marzenia rodzą się wyobraźni ludzkiej i czasami udaje się je urzeczywistnić, czasami jednak nie jest to możliwe. Gabriel García Márquez w roku 1957 wydał powieść “Sto lat samotności”, w której umieścił postać marzyciela, jakim jest Jose Arcadio Buendia. jednak marzenia są tak stare jak sama ludzkość i odnaleźć je można w mitologii greckiej, na przykład w opowieści o Prometeuszu.
Jose Arcadio Buendia jest postacią, której marzenia stały się także celem w życiu. Stał się on właściwie przewodnikiem wsi Macondo, w której żyje i którą pomagał zorganizować w taki sposób, że jest ona uznawana za jedno z najlepszych miejsc do życia w okolicy – według jej mieszkańców. Jose udzielał także społeczności licznych wskazówek dotyczących uprawy roli czy budowy domu. Sam był osobą bardzo pracowitą i schludną, służącą za autorytet innym ludziom. Z mieszkańcami Macondo związana jest pewna historia – dawno temu chcieli oni dotrzeć do morza pod wodzą Buendii, nie udało im się to jednak, osiedlili się więc w innym miejscu i tak powstało Macondo. Zadomowili się w tym miejscu tak bardzo, że nie chcieli wracać do miejsca, z którego przybyli. Jednak z czasem okazało się, że dla Buendii to za mało i wymarzył sobie, że doprowadzi do Macondo cywilizacje i wielkie wynalazki. Owładnęło ono nim tak bardzo, że zaniedbał się i inni mieszkańcy nie rozpoznawali w nim swojego przewodnika i autorytetu. Buendia chciał koniecznie spełnić swoje założenia i osiągnąć coś większego, mimo że jemu i pozostałym mieszkańcom Macondo niczego nie brakowało. Wyruszyli jednak pod wodzą Buendii w kolejną wyprawę, według wytyczonego przez niego kierunku. Ich wyprawa napotkała jednak na swej drodze niespodziewana przeszkodę – morze, którego dawniej tak bardzo poszukiwali i nie mogli odnaleźć, zagrodziło im drogę. Marzenie Buendii z dawnych czasów spełniło się więc w najmniej oczekiwanym momencie i na dodatek utrudniło mu realizację tego, do czego teraz dążył. Marzenia mogą więc spełniać się po czasie, kiedy już nie są tym, czego człowiek oczekuje od życia. Marzenie Buendii kiedyś popychało go do działania, było punktem na jego horyzoncie, a stało się przeszkodą, której za wszelką cenę chciałby uniknąć. Odebrało mu entuzjazm do dalszego działania i mogło zostać przez niego odebrane jako złośliwy chichot losu. Nie zawsze więc spełnienie dawnych marzeń jest chwilą szczęśliwą i wyczekiwaną, ponieważ człowiek zmienia się, a wraz z nim zmieniają się także jego plany i sny.
Swoje marzenia spełnił też Prometeusz – tytan znany z mitologii greckiej. Wymarzył on sobie, że podzieli się z ludźmi boskim ogniem, pochodzącym od bogów i dla nich zarezerwowanym. Chciał w ten sposób wzmocnić słabą ludzkość, którą wcześniej ulepił z gliny i która zdawała się być krucha i nieporadna. Prometeusz wykradł więc boski ogień i spełnił swoje marzenie – nauczył ludzi posługiwać się ogniem, a co za tym idzie gotować, przetapiać metale, ogrzewać się w jego cieple i ujarzmiać siły przyrody, dzięki czemu ich życie stało się pewniejsze i bezpieczniejsze. przyniosło to Prometeuszowi radość, jednak nie była ona wieczna. Jego czyn rozzłościł bowiem Zeusa, który obawiał się istot pochodzących z ziemi (jej mieszkańcy, giganci, toczyli z nim wojnę). W związku z tym najwyższy spośród bogów postanowił ukarać Prometeusza za jego zuchwały czyn. Rozkazał, by przywiązano go do skał Kaukazu. Codziennie o wschodzie słońca pojawiał się tam sęp, który wyrywał Prometeuszowi wątrobę, która następnie odrastała mu, by cały cykl mógł się powtórzyć. Przerwał go dopiero herakles, który zabił ptaka strzałem z łuku. W ramach zemsty Prometeusz oszukał Zeusa i skłonił go do wyboru ofiary składanej mu przez ludzi, na którą składał się tłuszcz i kości. Rozzłoszczony i oszukany Zeus skazał ludzkość na wszystko to, co najgorsze i podarował ludzkości Puszkę Pandory. Sprowadziło to na ziemię między innymi potop, z którego ocalała tylko dwójka ludzi. Prometeusz spełnił więc swoje marzenie, ale poniósł za nie straszliwa karę. Następnie zemścił się za to, w efekcie czego cierpieli ludzie – czyli spełnienie jego marzeń. Za sny Prometeusza karę ponieśli jego podopieczni, którzy nie mieli nic wspólnego z ich realizacją, a wręcz byli tego biernym celem.
Marzenia mogą więc być doskonałą motywacją do rozwoju, czymś, co motywuje ludzi do działania, szukania nowych możliwości, a nawet tworzenia. Jednak trzeba być ostrożnym, ponieważ mogą się one spełnić w najmniej sprzyjającym momencie, kiedy człowiek jest już w zupełnie innym miejscu swojego życia. Uważać także trzeba, by realizacja marzeń nie krzywdził innych, którzy znajdą się w jego zasięgu. Marzenia mogą więc być także niebezpieczne, ale nie powstrzymuje to ludzkości przed snuciem ich i próbami ich spełnienia.