Wiersz „Grób Agamemnona” autorstwa Juliusza Słowackiego powstał w 1839 roku jako część poematu dygresyjnego „Podróż do Ziemi Świętej z Mediolanu”. Inspiracją do napisania utworu stała się podróż autora do Grecji i wizyta w miejscu, które wówczas uważano za tytułowy grobowiec Agamemnona – znanego z mitu o wojnie trojańskiej wielkiego wodza wojsk greckich. W rzeczywistości budowla ta okazała się skarbcem Atreusza, czyli ojca Agamemnona.
Grób Agamemnona – analiza wiersza i środki stylistyczne
Utwór ma regularną budowę. Składa się z dwudziestu jeden sześciowersowych strof liczących po jedenaście sylab. Taki układ zwany jest sekstyną. W tekście pojawiają się rymy o układzie typowym właśnie dla sekstyny: ababcc, Są one w głównej mierze dokładne („złota” – „grota”), ale gdzieniegdzie pojawiają się także niedokładne („anielską” – „cielsko”). Ze względu na tematykę patriotyczną, wiersz ten można zaliczyć również do liryki tyrtejskiej, czyli nawołującej do walki.
Wiersz Słowackiego należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą odpowiednie zaimki osobowe („Jak mi smutno!”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („I siedzę cichy w kopule podziemnej”).
Warstwa stylistyczna utworu jest niezwykle rozbudowania. Odnaleźć w nim można liczne epitety („harfa złota”; „suchego potoku”), metafory („Tu łożem suchego potoku, / Gdzie zamiast wody, płynie laur różowy”; „Pawiem narodów byłaś i papugą”), porównania („a te puchy / Chodzą i w grobie latają jak duchy”; „lecz ciebie przepędzi ma dusza, / Jak Eumenida przez wężowe rózgi”), anafory („Na Termopilach”; „Z kraju”) i personifikacje („Serce zasnęło, lecz śni”; „Gdzie wiatr przychodzi po szczelinach wzdychać”).
Pojawiają się tu także apostrofy („O! cichy jestem jak wy! o Atrydzi!”; „O Polsko! póki ty duszę anielską / Będziesz więziła w czerepie rubasznym”), pytania retoryczne („jaką bym zdał sprawę, / Gdyby stanęli męże nad mogiłą?”; „Wielu was było?”), wykrzyknienia („Jak mi smutno!”; „Na koń! chcę słońca i wichru — tętentu!”), przerzutnie („Tu po kamieniach z pracowną Arachną / Kłóci się wietrzyk”; „Mnie od mogiły termopilskiej gotów / Odgonić legjon umarłych Spartanów”) oraz wyróżnienia graficzne w postaci pauz („To tej mogiły, co równa jest — naszej — ”; „Zostaje smutne pół — rycerzy — żywych”), potęgujące wrażenie przemilczenia pewnych fragmentów tekstu. Dużą rolę odgrywa również instrumentacja głoskowa („nagością żelazną bezczelna”; „Szczęknij z boleści”) przywołująca odgłosy bitwy.
Grób Agamemnona – interpretacja wiersza
Wiersz „Grób Agamemnona” podzielony jest na dwie części, z których pierwsza, obejmująca strofy od pierwszej do dziesiątej, ma charakter typowo refleksyjny. Porusza problematykę tworzenia i samej poezji. Druga natomiast stanowi dynamiczny opis tragicznego losu Polski. Autor przedstawia w nim dzieje narodów, porównując je do przeszłości starożytnych Greków. Słowacki fascynował się kulturą antyczną i niezwykle cenił „Iliadę” Homera, dlatego w utworze odnaleźć można liczne nawiązania właśnie do mitologii greckiej.
W pierwszej części wiersza osoba mówiąca zwiedza samotnie grobowiec Agamemnona. Podmiot liryczny jest poetą, o czym świadczą towarzyszące mu atrybuty takie jak lutnia czy harfa. Opisuje on miejsce, w którym się znajduje i emocje, które nim targają – „Jak mi smutno!”. Nie kryje rozpaczy, która rodzi się w jego sercu, a wręcz pragnie, aby jego „myśli posępnej i ciemnej” towarzyszyła smutna melodia lutni, potęgująca to uczucie. Osoba mówiąca czuje swoją małość. Daleko jej do sławy, jaką zyskali Grecy.
Opis grobowca jest niezwykle plastyczny i pełny odniesień zarówno do mitologii, jak i greckiej historii. Zostaje on przyrównany do groty druidów, kapłanów celtyckich. Hulający po budowli wiatr sprawia wrażenie, jakby niósł ze sobą smutne westchnienie Elektry, córki Agamemnona, pogrążonej w rozpaczy po stracie ojca. Z kolei zwykła pajęczyna staje się nicią utkaną przez samą Arachne. Grób pełen jest nasion kwiatów, które, niesione przez podmuchy wiatru, wyglądają jak latające duchy. Gdzieniegdzie słychać też sykanie świerszczy, które zdają się stać na straży milczenia i odpowiedniego nastroju.
Na niezwykłą atmosferę tego miejsca ma również wpływ roztaczający się w nim zapach cząbru oraz rosnący przed grobem „dąbek w trójkącie z kamieni”. Wszystko to sprawia, że podmiot liryczny jest oczarowany. Nawet promień słońca, który wpada do grobowca, przypomina strunę z harfy Homera. Osoba mówiąca próbuje ją złapać, jednak nie jest w stanie: „Ta struna drgnęła i pękła bez jęku”. W tym momencie poeta zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie dorównać wielkiemu greckiemu artyście. Sprawia to, że jeszcze bardziej pogrąża się w rozpaczy. Nikt nie chce słuchać jego słów ani nie rozumie jego poezji, co wprawia go w jeszcze większą zadumę.
W pewnym jednak momencie, otwierającym drugą część utworu, podmiot liryczny zupełnie zmienia swoją postawę. Porzuca wielki smutek i poczucie bezsensu, zastępując je dynamicznym, pełnym ekspresji wykrzyknieniem i przywołaniem abstrakcyjnej wizji.
Osoba mówiąca wyobraża sobie siebie pędzącego na koniu przez karty historii. Wspomina toczone przed wiekami wojny. Mija Termopile i Cheroneę, dwa miejsca wielkich, pamiętnych bitew. Chce zatrzymać rumaka, ale uważa, że nie jest godzien, aby stanąć pod Termopilami. Nie może porównać Polaków do Spartan. W przeciwieństwie do rodaków starożytni wojownicy walczyli za swoją ojczyznę aż do samej śmierci. Woleli zginąć niż się poddać, podczas gdy naród Polski wybrał niewolę i utratę niepodległości.
Dlatego też podmiot liryczny woli zatrzymać zwierzę pod Cheroneą, miastem będącym symbolem upadku i wielkiej klęski. Grecy zostali pokonani przez Macedończyków, a tym samym musieli poddać się ich władzy. Poeta gorzko stwierdza, że pochodzi z kraju niewolników, „gdzie rozpacz nie sypie kurhanów”. Krytykuje powstańców listopadowych, zarzucając szlachcie jej liczne wady. Przywołuje symbole szlacheckie: złoty pas i kontusz. Nie są już one jednak kojarzone z chlubą, lecz stają się powodem do wstydu. Osoba mówiąca zestawia je z nagim ciałem Leonidasa, wielkiego przywódcy Spartan. Symbolizuje ono wyzbycie przywiązania się do rzeczy materialnych i całkowite poświęcenie ojczyźnie, których zupełnie brakuje Polakom związanym bardziej ze swoimi bogactwami i pozycjami niż miłością do kraju.
Podmiot liryczny dochodzi do smutnego wniosku. Dopóki szlachta będzie wciąż kierować się pychą, egoizmem i własnym interesem, dopóty Polska będzie zniewolona – „póki ty duszę anielską / Będziesz więziła w czerepie rubasznym; / Póty kat będzie rąbał twoje cielsko, / Póty nie będzie twój miecz zemsty strasznym!”. Dusza anielska jest tutaj symbolem upragnionej wolności, a rubaszny czerep – wszystkich przywar szlachty polskiej, które nie pozwalają na odzyskanie niepodległości.
Poeta przyrównuje obecną sytuację w kraju do palącej koszuli Dejaniry, którą Polacy powinni jak najszybciej z siebie zrzucić. Jedynym sposobem, aby wyrwać się z tego stanu, jest śmierć, po której nastąpi odrodzenie w chwale. Osoba mówiąca raz jeszcze zwraca uwagę na zniewolenie Polski. Zarzuca narodowi chciwość („lecz ciebie błyskotkami łudzą!”) oraz marne kopiowanie innych krajów, przyrównując go do pawia i papugi. To wszystko także przyczyniło się do utraty wolności.
Sytuacja w ojczyźnie jest beznadziejna. Mimo to podmiot liryczny widzi nadzieję na zmianę. Nazywa Polskę „synem Prometeusza”, której sęp zamiast wątroby zjada mózg, a tym samym: samodzielne myślenie. Chce stać się przewodnikiem narodu w walce o wolność. Choć nie wziął udziału w powstaniu listopadowym, nie może pozostać biernym wobec obecnej sytuacji. Poeta zamierza wskazać Polakom właściwą drogę, nawet jeśli będzie ona trudna i bolesna.