W „Potopie” Henryka Sienkiewicza czytelnik może spotkać wiele postaci z dalszego planu, które autor zarysował w sposób żywy i wiarygodny. Jednymi z nich są Kiemlicze, czyli stary Kiemlicz oraz jego synowie-bliźniacy, Damian oraz Kosma. To przykład ubogich szlachciców, którzy służyli majętniejszym panom, takim jak Kmicic.
Charakterystyka Kiemliczów
Stary Kiemlicz oraz jego synowie to reprezentanci ubogiej szlachty, którzy w praktyce bliżsi byli stanu chłopskiego niż sarmatom lub bogatym magnatom. Kiemlicze opisywani byli też przez Sienkiewicza jako drobni bandyci, napadający na innych, aby się ich kosztem wzbogacić. Mimo to potrafią być także dobrymi ludźmi i dwukrotnie przyczynili się do uratowania życia Andrzejowi Kmicicowi. Stary Kiemlicz na dodatek zginął śmiercią bohatera, ratując życie samego króla Polski.
Ojciec Kiemliczów to mężczyzna już starszy, po którym widać jego wiek. Był jednak wciąż wytrzymały, zdrowy i w dobrej kondycji. Wciąż bił się tak dobrze, jak jego rośli, młodzi synowie. Stary Kiemlicz był też człowiekiem chytrym i po każdej walce pozbawiał swoich potomków najlepszych łupów, które wspólnie zdobyli. Nie wahał się też przed kłamstwem, złodziejstwem czy innymi sposobami, dzięki którym mógł się szybko wzbogacić. Jest to więc postać niejednoznaczna moralnie, często popełniająca złe uczynki, ale potrafiąca też zachować się szlachetnie.
Damian i Kosma byli potężnymi, ale niezbyt zgrabnymi młodymi mężczyznami, którzy byli surowo traktowani przez ojca i przyzwyczajeni do posłusznego wypełniania jego woli. Razem z nim trudnili się złodziejstwem. Nie byli oni specjalnie bystrzy, ale za to cechowali się dużą lojalnością wobec starego Kiemlicza lub Andrzeja Kmicica. W walce mało kto był w stanie im dorównać, wzbudzali strach i okrutnie traktowali swoich przeciwników. Walka była jedną z niewielu rzeczy, która wychodziła im dobrze i którą kochali.
Kiemlicze wykorzystywali wojnę do swoich celów i próbowali się na niej wzbogacić, co ułatwiał im panujący w kraju chaos. Nie wahali się nawet przed tak haniebnymi czynami, jak kradzież koni, co znaczy, że nie obchodziła ich moralność, tylko łupy. Mimo to nie można ich nazwać po prostu złodziejami, ponieważ w ważnych chwilach stawali po właściwej stronie i byli zdolni do szlachetnych czynów. Wiernie służyli też Kmicicowi i pokazali, że potrafią troszczyć się o życie innych ludzi. Widać więc, że mieli w sobie też tę lepszą stronę, nie tylko bandycką.