Sztuka towarzyszy ludzkości niemal od początku jej historii i na przestrzeni wieków rozwijała się, zmieniała i pełniła różne funkcje. Przekazywała idee, myśli i emocje, co sprawiło, że ludzie w tekstach kultury zaczęli odnajdywać siebie samych, odbicie swoich uczuć i problemów towarzyszących im w codziennym życiu. Oznacza to, że w życiu człowieka twórcy sztuki – na przykład pisarze, autorzy literatury – zajęli specjalne miejsce i zaczęli oddziaływać na niego niemal terapeutycznie. Walter Hilsbecher w swoim eseju “Pisanie jako terapia” zwraca uwagę właśnie na ten aspekt literatury, wskazuje na jej możliwość wywoływania w czytelnikach katharsis i wspólnego przepracowywania pewnych problemów, na przykład dramatycznych wydarzeń z historii danego narodu. Wskazuje tym samym na zależność występującą między autorem a czytelnikiem i na specyficzny charakter tej relacji. Hilsbecher stawia jednak tezę, że oddziaływanie autora na odbiorców oraz terapeutyczny charakter tej relacji może mieć miejsce tylko w sytuacji, w której obecna jest w społeczeństwie wspólnotowość i poczucie wspólnej świadomości. Hilsbecher wskazuje również na to, że obecnie zbiorowość ta rozpada się na jednostki, a w takiej sytuacji indywidualne przeżycia pisarza mogą nie oddziaływać na czytelników, których emocje i odczucia – także indywidualne – są już inne. Brak wspólnotowości oznacza brak wspólnych przeżyć. W literaturze znaleźć można przykłady dzieł, które pozwoliły społeczeństwu wspólnie przejść przez traumatyczne doświadczenia (jak ma to miejsce w przypadku utworów Tadeusza Różewicza) lub takie, które połączyły je wspólnym przeżyciem, którego doświadczyła epoka (na przykład “Cierpienia młodego Wertera” pióra Goethego).
W eseju profesora oprócz wyżej postawionej tezy można znaleźć także rozważania nad tym, że nawet przy wysoko rozwiniętej wspólnotowości społeczeństwo nie jest monolitem i czasami dzieli się na grupy, które doświadczają różnych przeżyć, mimo życia w tym samym czasie i w tym samym państwie. Nie zawsze też twórczość autora trafi do odbiorców żyjących w tych samych czasach co on, często dzieła nabierają mocy dopiero w późniejszych epokach i wtedy pisarz zostaje doceniony (jak Norwid). Społeczności dzielą się na grupy, więc w epoce romantyzmu nie każdy musiał popierać ideę mesjanizmu. Jednak im silniejsza kolektywna świadomość, tym większe szanse, że dany tekst będzie oddziaływać na większą grupę ludzi. Jeśli natomiast zmusi się jednostkę do przeżycia grupowego, które nie leży w jej naturze i zainteresowaniach, to powstały w ten sposób tekst będzie nieszczery i straci szansę na wyzwolenie katharsis – utraci swoją terapeutyczną zdolność.
Dzieła Tadeusza Różewicza są obrazem kolektywnej traumy, jakiej doznało społeczeństwo doświadczone II wojną światową, faszyzmem i obozami koncentracyjnymi. Wiersze Różewicza próbują opisać to doświadczenie, towarzyszące temu emocje i to, w jaki sposób radzi sobie z tą traumą. Po wojnie zmagano się z pytaniem, czy poezja jest jeszcze w ogóle możliwa po holokauście, a Różewicz pokazał, że nie dość, że jest możliwa, to jeszcze może wyrażać emocje społeczeństwa, które zagubiło się w wyniku doświadczonej traumy. Różewicz w sposób prosty i bezpośredni opisywał to, co spotkało ludzkość w trakcie tego konfliktu zbrojnego – nie ubierał tego w poetyckie metafory czy porównania, siłą jego języka była prostota, która uderzała w czytelnika, odwołując się do jego indywidualnych doświadczeń, które stały się udziałem społeczności. Różewicz przełamywał więc pewien mur, eksponował doświadczenie, o którym – zdawało się – literatura nie będzie potrafiła opowiadać i wprowadzał w ten sposób do relacji ze swoimi czytelnikami swoiste katharsis. Opisał on bowiem emocje, które odczuwali inni, a którzy nie byli wstanie ich wyartykułować i nazwać odpowiednimi słowami – zrobił to za nich Różewicz.
Ciekawym przypadkiem są także “Cierpienia młodego Wertera” napisane przez Goethego – prekursora romantyzmu. Powieść ta sprawiła, że czytelnicy zbiorowo wczuwali się w postać głównego bohatera, tytułowego Wertera. Ubierali się w sposób podobny do niego (niebieski frak z żółtą kamizelką), zarejestrowano także przypadki popełniania samobójstw zainspirowanych tą powieścią. Goethe poruszył w społeczeństwie strunę jakiegoś kolektywnego przeżycia, nastroju, który drzemał w społeczeństwie i wywołał w nim grupową reakcję. Było to doświadczenie ludzi żyjących w konkretnym okresie, w konkretnym społeczeństwie, coś, co połączyło ich w zbiorowość naznaczoną tym przeżyciem. Być może powieść Goethego odpowiedziała na ich ukryte potrzeby emocjonalne i terapeutycznie wyzwoliła w nich coś, co było ukryte w przeżyciu społeczności.
Na podstawie przytoczonych przykładów dzieł, które wpłynęły na społeczeństwo i pomogły mu przepracować traumę lub nieuświadomione emocje, można przyjąć, że teza Waltera Hilsbechera jest w pewnym stopniu trafna. Należy jednak pamiętać o innym jego spostrzeżeniu, że społeczeństwo nie jest monolitem i nie odczuwa wszystkiego tak samo, oraz że do tego typu przeżyć potrzebna jest bardzo silna i rozwinięta społeczna świadomość.