Wiersz „W Weronie” autorstwa Cypriana Kamila Norwida powstał w 1846 lub 1847 roku i początkowo nosił tytuł „Nad grobem Julii Capulleti w Weronie”. Jest on wyraźną aluzją literacką do najbardziej znanego utworu Williama Shakespeare’a – dramatu „Romeo i Julia”. Badacze literaccy uważają, że poeta zmienił tytuł właśnie po to, aby stonować wydźwięk tekstu i zmniejszyć jego oczywiste nawiązanie do dzieła angielskiego dramaturga.
W Weronie – analiza wiersza i środki stylistyczne
Utwór ma charakter refleksyjno-filozoficzny. Jego budowa oparta jest na zasadzie aluzji literackiej, czyli odwołania do innego tekstu. Składa się z czterech ponumerowanych zwrotek złożonych z trzech wersów. Dwa pierwsze to jedenastozgłoskowce, a trzeci – ośmiozgłoskowiec. Tego typu strofy nazywane są tercynami. Na rytmikę wiersza wpływają rymy o układzie aab, ccb, dde, ffe.
Wiersz Norwida jest przykładem liryki pośredniej, opisowej. Podmiot liryczny nie ujawnia się, nie wyraża swojego zdania, przedstawia treść w sposób bezosobowy.
W utworze znaleźć można wiele plastycznych środków stylistycznych, takich jak metafory („Łagodne oko błękitu”; „gwiazdę zrzuca ze szczytu”), personifikacje („Łagodne oko błękitu / Patrzy”; „Cyprysy mówią”) czy epitety („łagodne oko”; „nieprzyjaznych grodów”). Widoczne są tu także przerzutnie („a łza znad planety / Spada…”; „Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów, / Na rozwalone bramy do ogrodów”), paralelizmy składniowe („że to dla Julietty, / Że dla Romea”), wykrzyknienia („I — że nikt na nie… nie czeka!”) oraz wyróżnienia graficzne („Że dla Romea — ta łza znad planety / Spada… i groby przecieka”).
W Weronie – interpretacja wiersza
Wiersz „W Weronie” podzielony jest na dwie części, opisową i refleksyjną. Jego akcja dzieje się w tytułowej Weronie, mieście we Włoszech. W dwóch pierwszych strofach podmiot liryczny opisuje okoliczny krajobraz, na który składa się przyroda i gruzy dawnych domostw zwaśnionych rodów Kapuletich i Montekich.
Uosobiona przyroda odgrywa ważną rolę w utworze. Jest źródłem uczuć, emocji. Niebo zsyła na świat deszcz symbolizujący łzy smutku. Płacze ono nad losem martwych kochanków, ale też wyraża poprzez burzę swój gniew skierowany wobec bezuczuciowych ludzi, którzy przyczynili się do ich tragedii. „Łagodne oko błękitu” spogląda na „rozwalone bramy do ogrodów”, „Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów”, tak kruchych dzieł rąk ludzkich. W przeciwieństwie do nich natura wciąż jest niezmienna. Nie upada, nie niszczy się, trwa cały czas. Dzięki temu jest w stanie pojąć więcej od człowieka, który prędzej czy później przeminie. Nie niszczy jej ani czas, ani konflikty i kłótnie.
W trzeciej i czwartej strofie pojawia się również konfrontacja cyprysów i ludzi. W kulturze śródziemnomorskiej krzewy te sadzi się na cmentarzach, dlatego bywają nazywane drzewami umarłych. Są roślinami „z pogranicza życia i śmierci”. Przedstawione w wierszu cyprysy uważają, że zesłana przez niebo gwiazda jest wielką łzą smutku i współczucia, uronioną przez same anioły.
Z kolei ludzie są zdania, „że to nie łzy są, ale że kamienie”. Mają na myśli meteoryty. Zwykłe, choć rzadkie zjawisko fizyczne. Nie widzą w nim nic wzruszającego, w dodatku stwierdzają, że „nikt na nie… nie czeka!”, że nikt ich nie potrzebuje. Są pozbawieni empatii i zrozumienia. Zdają się nie zwracać uwagi na tragedię, która miała miejsce i twardo stąpają po ziemi. Są wyzbyci jakichkolwiek uczuć. Kontrastują ze współczującymi krzewami, które „[…] mówią, że to dla Julietty, / Że dla Romea — ta łza znad planety / Spada… i groby przecieka”.