W spokojnych, bezpiecznych czasach łatwo jest być dobrym człowiekiem, podejmować właściwe decyzje, współczuć oraz pomagać tym, którym wiedzie się gorzej. Sprawa komplikuje się, gdy człowiek zostaje wrzucony w burzliwe czasy, takie jak na przykład wojna, gdzie moralność staje się pojęciem względnym ze względu na czyhające na każdym kroku zagrożenie życia. W takich czasach kodeks etyczny ulega pewnym zmianom. Widać to zwłaszcza we wspomnieniach ludzi, którzy przeżyli łagry i obozy koncentracyjne, gdzie moralność stała się swego rodzaju obciążeniem, a dekalog uległ swoistemu odwróceniu. Literatura czasów II wojny światowej stanowi swoisty zapis takiej moralności oraz tego, w jaki sposób stała się ona wynikiem zniewolenia człowieka w obozie. Widać to w takich dziełach jak „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, w „Opowiadaniach” Tadeusza Borowskiego czy w „Medalionach” Zofii Nałkowskiej.
Powieść „Inny świat” oparta jest o własne doświadczenia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który spędził dwa lata w sowieckim łagrze. W związku z tym miał okazję obserwować, co dzieje się ze zniewolonymi ludźmi, dla których zaspokojenie podstawowych potrzeb takich jak głód czy bezpieczeństwo było niemożliwe. W związku z tym osadzeni porzucali moralność, empatię i skrupuły, by bezwzględnie walczyć o własne przeżycie. Dopuszczali się czynów, które w czasach pokoju byłyby niewyobrażalną zbrodnią, ale w zamkniętym systemie łagrów nie tylko nikogo nie szokowały, ale uznawane wręcz były za uzasadnione i rozsądne. Powszechne było donoszenie na innych, oddawanie własnego ciała za odrobinę chleba czy też kradzieże. Zasady, wrażliwość i moralność – wszystko to było raczej bezmyślnym narażeniem się na śmierć. Ludzie szybko pozbywali się więc swojej etyki, przekonując się, że nie ma na to miejsca w tym strasznym łagrze, w którym rzeczywistość ulegała całkowitemu zniekształceniu.
Zniewolenie miało wpływ na mentalność człowieka i jego moralność także w niemieckich obozach koncentracyjnych, co wyraźnie widać w „Opowiadaniach” Tadeusza Borowskiego, który w czasie wojny osadzony był w Auschwitz. Więźniowie tego obozu zmuszeni byli do przyzwyczajenia się do straszliwych rzeczy i codziennego obcowania z nimi, jeśli chcieli przeżyć. Skutkowało to swego rodzaju znieczulicą i groteską, a ludzie porzucali zwyczajowe zasady moralne, które mogły jedynie utrudnić im przetrwanie w tym okrutnym miejscu, nastawionym na wyniszczenie i eksterminację całych narodów. Zniewolenie niszczyło ludzi i sprawiało, że pozbywali się oni swoich najlepszych cech, takich jak empatia czy szlachetność. Bliskość śmierci napawała nieustającym strachem, który obok głodu i bólu był jedną z najważniejszych motywacji, jakie kierowały więźniami.
„Medaliony” Zofii Nałkowskiej, która pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskiej w Polsce, pokazują także, jak obozy koncentracyjne niszczyły ludzi i pozbawiały ich moralności. Najbardziej dobitnym przykładem, jaki opisała w nich Nałkowska, jest zapewne kanibalizm, jakiego dopuszczały się zagłodzone więźniarki. Jest to czyn, który nie występuje w zdrowym sytym społeczeństwie czasów pokoju. Jednak w obozie, gdzie więźniów głodzono, instynkt przetrwania okazywał się być silniejszy od jakichkolwiek zasad moralnych i więźniowie potrafili zjadać ciała swoich zmarłych towarzyszy. To kolejny dobitny przykład tego, jak zniewolenie w systemie totalitarnym wpływa na ludzką moralność, a raczej bezlitośnie ją niszczy.