Każdy dzień na zamku pana Kirkora zaczynał się podobnie. Wszyscy rano zaspani ruszali do swoich obowiązków i stopniowo kamienne mury napełniały się gwarem rozmów, skrzypieniem drewna, stukaniem utensyliów w kuchni, gdakaniem ptactwa czy też szelestem ubrań. Odkąd pani Balladyna zamieszkała na zamku, do tych zwyczajnych, swojskich dźwięków doszedł jeszcze jeden – nerwowe stukanie jej obcasów, gdy bez wytchnienia przemierzała kolejne korytarze, jakby goniąc za czymś.
Mieszkam i pracuję w zamku pana Kirkora już kilka lat. Jestem dobrą służącą, nigdy się na mnie nie skarżono. Pan Kirkor chyba chciał mnie docenić, ponieważ skierował mnie do komnat pani Balladyny i do pomocy jej starej matce. Ja jednak nie odbieram tego jako zaszczytu. Wszyscy wiedzą bowiem, że żona pana Kirkora to taka sama chłopka jak ja. Usługiwać jej będę tylko dlatego, że muszę, ale nie uważam, by na to zasługiwała!
Zresztą odkąd pani Balladyna się wprowadziła, na zamku zrobiło się jakoś inaczej. Zachowuje się ona jak duch potępiony, nieustannie snuje się po wszystkich komnatach, zamiast spędzać czas z mężem. Nie ma co się dziwić zatem, że szykuje się on do wyjazdu na wojnę. Normalnie pewnie by został, cieszyć się życiem małżeńskim, ale na jego miejscu też bym odjechała od takiej żony.
Pani Balladyna na dodatek nieustannie szpieguje służbę. Podsłuchuje, o czym opowiadamy sobie nawzajem. Szczególnie nerwowo reaguje na słowo „nóż”, chociaż w kuchni to normalne, że się o nim mówi. Trze wówczas to swoje czoło, zakryte przepaską i zerka na nas kątem oka. Sprawia wrażenie, jakby chciała zawsze wszystkich pilnować.
Nie wiem, co w niej widzi dowódca warty, Fon Kostryn. Już od pierwszego dnia zaczął się wokół pani Balladyny kręcić, a był tak przymilny i usłużny, że aż wszyscy byli zdziwieni. Że też pan Kirkor tego nie widzi! Na dodatek zostawia Fon Kostryna w zamku, zamiast zabrać go na wojnę. Mało tego – polecił mu dobrze opiekować się panią Balladyną w czasie jego nieobecności! Dobry jest ten pan Kirkor, ale czasami bardzo naiwny. Nie moją jednak rolą jest donosić mu na własną żonę i rycerza.
Pani Balladyna i Fon Kostryn często zamykają się sami w komnacie, słychać wtedy, jak cicho rozmawiają, jednak nie da się nic zrozumieć. I tak mijają kolejne dni w tym zamku. Tęsknię za spokojem, który tutaj panował, zanim pani Balladyna sprowadziła się i wszystko nagle zupełnie się popsuło. Nie wiem, czy da się to jeszcze jakoś naprawić.