Julian Przyboś to polski poeta, eseista oraz tłumacz, prężnie działający twórczo w XX wieku. Uważany jest za czołowego przedstawiciela Awangardy Krakowskiej – grupy literackiej, działającej przy krakowskim czasopiśmie „Zwrotnica”, która funkcjonowała w latach 1922-1927. U jego boku tworzyli między innymi: Tadeusz Peiper, Jan Brzękowski, czy Adam Ważyk. Twórczość Przybosia podzielić można na dwa wyróżniające się etapy – pierwszy, gdzie poeta zachwycał się pracą, rzemieślnictwem – i drugi, pełen refleksji. Utwór Z Tatr powstał w roku 1933 i po niewielkich zmianach oficjalnie ukazał się w tomie „Miejsce na ziemi” w roku 1945. Jest on poświęcony tragicznie zmarłej Taterniczce, która prywatnie była bliską znajomą poety.
Z Tatr – analiza stylistyczna
Wiersz Juliana Przybosia charakteryzuje się budową nieregularną, podział na strofy, który zastosował poeta, również nie jest w żaden sposób uporządkowany. Wiersz należy do gatunku wierszy wolnych, ponieważ stosunek sylabowy nie jest ograniczony żadnymi zasadami. Poeta zrezygnował również z zastosowania rymów, nadając utworowi cechy wiersza białego.
Podmiot liryczny wypowiadający się w utworze ujawnia swoją postać już na samym początku wiersza (liryka bezpośrednia). Staje się to za sprawą zastosowania czasownika w I osobie liczny pojedynczej – „słyszę”. Taki zabieg widoczny jest w całym tekście utworu. Podmiot najprawdopodobniej może być utożsamiany z samym Przybosiem, co związane jest z wątkiem biograficznym z życia artysty.
Poeta niezwykle rozbudował warstwę stylistyczną tego utworu. Podmiot liryczny wypowiada się jako świadek tragicznego zajścia, które miało miejsce na tle górskiego krajobrazu. Plastyczności opisu dodają licznie zastosowane epitety – „przestraszonym spojrzeniem”, „granitowej trumnie”, „gwałtownym uderzeniem”. Poeta zastosował również wiele metafor („Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał”, „Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr.”).
Podmiot liryczny niejednokrotnie zwraca się bezpośrednio do taterniczki – „Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr.”, „to tylko cały twój świat / skurczony w mojej garści na obrywie głazu” – wprowadzając apostrofy. W opisie ja lirycznego pojawiają się również oksymorony (epitety sprzeczne, figury retoryczne tworzone na podstawie słów o względnie przeciwnych znaczeniach) – „gromobicie ciszy”, „niewybuchły huk skał”. Podmiot liryczny nadaje niektórym elementom górskiego krajobrazu cechy ludzkie – „gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt”. Dodatkowego napięcia emocjonalnego dodają zastosowane w wierszu wykrzyknienia – „Na rozpacz – jakże go mało! / A groza – wygórowana!”.
Z Tatr – interpretacja utworu
Wiersz Juliana Przybosia Z Tatr stanowi opis tragicznych wydarzeń, prowadzony przez podmiot liryczny w taki sposób, jakby on sam był ich obserwatorem. Świadczy o tym bogaty i plastyczny opis otoczenia, jak i samego momentu tragedii. Osoba liryczna wypowiadająca się w wierszu buduje nastrój grozy, towarzyszący wydarzeniom. Sceny rozgrywanego dramatu na tle górskich krajobrazów przedstawiane są dokładnie scena po scenie.
Tatry w utworze Przybosia nie są wypełnione harmonią i spokojem, jak często ukazywał je na przykład Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Góry są uosobieniem strachu i grozy. Ukazuje on zarówno bliską wieź, która łączy podmiot liryczny z taterniczką. Staje się to za sprawą bezpośrednich zwrotów do kobiety, w formie apostrof. Sceneria, jak i sam przebieg wypadku jest dla czytelnika niezwykle jasny, ponieważ podmiot liryczny przedstawia go dokładnie, relacjonując każdy jego moment.
Ja liryczne z wiersza Przybosia, jest zdruzgotane wydarzeniami, które miały miejsce – nie chce się z nimi pogodzić, choć wie, że jest wobec nic bezradny. Podmiot jedynie „zaciska pięść” jako wyraz swojej złości i smutku, na wieść o śmierci kobiety.
Utwór jest nawiązaniem do tragicznego wypadku taterniczki Marzeny Skotnicównej, której poświęcony jest utwór Juliana Przybosia. Kobieta była wychowanką Przybosia, którą poznał podczas pracy w gimnazjum jako nauczyciel. Julian Przyboś pałał do dziewczyny ogromnym uczuciem, a para wkrótce się zaręczyła. Marzena Skotnicówna równie gorącym uczuciem darzyła Tatry. W wieku 18 lat, Marzena wybrała się na trasę wspinaczkową na Zamarłą Turnie, wraz ze swoją młodszą siostrą, która ówcześnie miała 16 lat.
Kobiety podejmowały się trasy po raz pierwszy, co przysporzyło im dodatkowego stresu. Szalę tragedii przechyliła jednak fabryczna wada sprzętu wspinaczkowego, z którego korzystały taterniczki. Szesnastoletnia Lidia odpadła od ściany Zamarłej Turni, pociągając za sobą asekurującą ją Marzenę Skotnicównę. Kobiety tragicznie zmarły na miejscu, a śmierć Marzeny przerwała bliską znajomość Juliana Przybosia. Poeta przeżył to wydarzenie w sposób niebywale trudny. Jego życie przepełnione zostało smutkiem i pustką. Przyboś pomimo tego odwiedził jednak miejsce śmierci ukochanej, pokonując nawet swój lęk wysokości. Utwór Z Tatr jest więc upamiętnieniem ukochanej poety.