W okresie zaborów w Polsce niejednokrotnie podejmowano próby odzyskania niepodległości. Przyjmowały one różne formy, ale jedną z tych, które najbardziej zapisały się w historii, są oczywiście zbrojne zrywy, kiedy to naród chwytał za broń i kierował ją w stronę zaborców. W ten sposób zorganizowane zostało między innymi powstanie styczniowe. Okazało się ono jednak klęską i zginęło w niej wiele powstańców. Tak jak inne walki doczekało się ono licznych refleksji i podsumowań. Wiele z nich spotkać można w dziełach literackich z tamtego okresu. Warto przywołać chociażby takie tytuły jak „Rozdzióbią nas kruki, wrony…” Stefana Żeromskiego, „Nad Niemnem” i „Gloria victis” Elizy Orzeszkowej czy „Lalka” Bolesława Prusa.
„Rozdzióbią nas kruki, wrony…” to jedna z najbardziej ponurych i okrutnych refleksji na temat powstania styczniowego. Akcja noweli dzieje w momencie, w którym wiadome już było, że powstanie upadnie pod przeważającymi siłami rosyjskiego zaborcy. Mimo to główny bohater, Szymon Winrych, wciąż dostarcza walczącym zaopatrzenie, między innymi broń. Zostaje z nią złapany przez rosyjskich żołnierzy i w wyniku tego spotkania zabity.
Ciało powstańca szybko zostaje odnalezione przez okolicznego chłopa. Jednak dla niego śmierć powstańca to nie tragedia. Chłop jest zbyt ubogi, by przejmować się majestatem męczeńskiej śmierci czy niepodległością ojczyzny. Bez wahania i zastanowienia okrada jego ciało i wóz, a z rannych koni chce zedrzeć skórę. Dla niego śmierć Winrycha to prawdziwa okazja na polepszenie swojego losu. Chłop jest osobą żyjącą w takiej nędzy, że chce przede wszystkim przetrwać, nie jednoczy się ze szlachtą w pragnieniu odzyskania wolności. I tak nadal pozostanie wyzyskiwanym chłopem.
Żeromski pokazuje dramatyczny podział społeczeństwa polskiego, który zaowocował klęską powstania. Nie było ono bowiem w stanie się zjednoczyć we wspólnej walce, ponieważ nie dzieliło ono tych samych potrzeb oraz motywacji. Prawdziwy problem Polski leżał zatem w jej wewnętrznych konfliktach, które najpierw należało rozwiązać, by potem móc zająć się odzyskiwaniem niepodległości, która wszak nie była priorytetem dla wszystkich. Chłopi nie dołączali do powstania, bo nic nie mogli dzięki niemu zyskać.
„Nad Niemnem” to zupełnie inny obraz uczestników powstania styczniowego. Orzeszkowa pokazała wspólną walkę chłopów ze szlachtą, zjednoczonych we wspólnym celu, a potem leżących we wspólnej mogile. To dość idylliczne ujęcie tematu. Orzeszkowa widziała bowiem w powstaniu styczniowym ważny moment dziejowy. W powieści każda rodzina odczuła stratę z tego powodu, a powstańcza mogiła zbiorowa to ważny element okolicy. Dziedzictwo powstańców jest dalej przekazywane kolejnym pokoleniom, które powinny czcić ich pamięć. Dzięki temu budowana jest lokalna i narodowa tożsamość, a te istotne wydarzenia są wciąż żywe i obecne w pamięci. Orzeszkowa w powstaniach widzi bowiem prawdziwych bohaterów, którzy potrafili się zjednoczyć i walczyć o słuszną sprawę. Klęska powstania nie umniejsza ich bohaterstwa. Walczyli ono bowiem w imieniu całego społeczeństwa i za jego wolność oddali swoje życia.
Podobne spojrzenie Orzeszkowa zaprezentowała w noweli zatytułowanej „Gloria victis”, gdzie próbowała wskrzesić zanikającą już pamięć o bohaterach powstania. Autorka chciała przypomnieć ich bohaterstwo i opowiedzieć ich historię, a także wspomnieć tragedie, z jakimi zmagali się oni, walcząc o wolność całego narodu. Uznawała także, że mimo swojej klęski w boju, tak naprawdę i tak są zwycięzcami, nie wahali się bowiem przed walką o swoją wolność.
„Lalka” to swoiste rozliczenie z mitem powstania styczniowego. Za młodu brał w nim udział główny bohater powieści, czyli Stanisław Wokulski. Po latach wspomina to jednak nie jako powód do domu, a raczej błąd młodości, za który słono zapłacił. Społeczeństwo nękane represjami politycznymi po powstaniu styczniowym także nie widziało w nim aktu bohaterstwa, a walczących nie traktowało jak swoich wybawicieli. Rozwinęło się zatem krytyczne myślenie na temat tego zrywu zbrojnego.