Interpretacja ostatniej sceny Innego świata

Autor: Marta Grandke

„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest dziełem poruszającym i złożonym, opowiada bowiem o życiu wewnątrz straszliwych obozów pracy, jakimi były sowieckie łagry. Autor spędził w jednym z nich dwa lata i dokładnie opisał swoje doświadczenia i przywołał historie innych osadzonych, których udało mu się poznać w trakcie swojego pobytu. Opowiadając o świecie łagrów i o panujących w nich zasadach, Herling-Grudziński konsekwentnie budował narrację podkreślającą, jak bardzo różni się on od normalnej rzeczywistości. W kontekście zrozumienia utworu i jego przesłania bardzo istotna jest ostatnia scena powieści rozgrywająca się po wojnie w Rzymie.

Epilog powieści „Inny świat” rozgrywa się po wojnie, w czerwcu roku 1945 w Rzymie. Autor przebywa tam już jako wolny człowiek, wolny od obozowej moralności, w jaką przemocą go wepchnięto i do której musiał się dostosować. W tym momencie autor spotyka swojego dawnego znajomego, jakim był dawny współwięzień z witebskiego więzienia. W pokoju hotelowym Grudzińskiego mężczyzna ten przyznaje się do straszliwego czynu, jakim były złożenie fałszywych oskarżeń dotyczących czterech Niemców z brygady, w której on sam pracował jako dziesiętnik. Zrobił to, by utrzymać swoją funkcję, ułatwiającą mu przetrwanie w łagrze. Oskarżonych przez niego mężczyzn rozstrzelano. Mężczyzna zwierzył się z tego Grudzińskiemu, ponieważ na świecie nie został mu nikt inny, kto by potrafił zrozumieć jego czyn, ponieważ sam żył w łagrze. Niestety autor nie potrafił mu powiedzieć, że rozumie jego postępowanie, ponieważ lata spędzone poza obozem sprawiły, że nie był już w stanie wczuć się w obozową moralność i punkt widzenia więźnia, któremu z każdej strony groziła śmierć.

Ostatnia scena dobitnie pokazuje czytelnikom różnicę między innym światem, jakim były łagry, a normalną rzeczywistością czasu pokoju. Osadzeni więźniowie wytworzyli własny kodeks etyczny wymuszony trudnymi warunkami życia, jednak poza obozami z pewnością mógł się on spotkać jedynie z niezrozumieniem czy potępieniem ze strony ludzi, którzy nigdy nie doświadczyli piekła łagru. Autor po latach przebywania na wolności znów zaczął rozgraniczać dobro i zło, dlatego też nie mógł powiedzieć, że rozumie decyzję byłego osadzonego. Jednak w trakcie jego pobytu w łagrze sytuacja ta mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Być może tam dawny znajomy uzyskałby od Grudzińskiego swoiste rozgrzeszenie i zrozumienie, że w łagrze najważniejsze zawsze było przetrwanie za wszelką cenę.

Dodaj komentarz