Napisz list miłosny Winicjusza do Ligii

Autor: Marta Grandke

Najdroższa Ligio!

To już miesiąc odkąd się nie widzieliśmy z powodu mojego pobytu w Rzymie. Niestety sprawy, jakie muszę uporządkować po śmierci Petroniusza, zajmują wiele czasu i toczą się powoli. Mój wuj przed swoim samobójstwem zapisał bowiem wszystko swojej wyzwolonej niewolnicy, ale ona także już nie żyje. Na dodatek upadek Nerona nie zmienił nic w tym mieście niestety. Muszę też na każdym kroku uważać i baczyć na słowa, by nie zwracać na siebie uwagi. Pragnę jedynie jak najszybciej wyjechać z tego przeklętego miasta i znów być blisko Ciebie, na naszej ukochanej Sycylii. 

Tęsknię za Tobą okrutnie, moja najdroższa Ligio, ale traktuję to jako sprawdzian mojego charakteru. Pan z jakiegoś powodu wystawia mnie na próbę, ale postaram się znieść ją mężnie. Wiem, że na końcu czeka mnie najsłodsza nagroda, jaką będzie Twoja obecność przy moim boku. Jednak po tym wszystkim, co wspólnie przeszliśmy drżę nieustannie, że nasze szczęście zaraz się skończy. Bezpiecznie czuję się wtedy, gdy jesteś blisko i mogę wziąć Cię za rękę, by upewnić się, że jesteś obok i nikt nie próbuje Cię skrzywdzić.

Pobyt w Rzymie napawa mnie wstrętem jeszcze z innych powodów. Gdy tu jestem i oglądam znajome budynki, przypomina mi się moje dawne, grzeszne życie, jakie pędziłem wśród innych patrycjuszy, zanim przyszłaś i uwolniłaś mnie od niego. Każdy z nich to kolejne okrutne wspomnienie tego, jak małym i nikczemnym człowiekiem byłem, Wolałbym zapomnieć. Z kolei bliskość areny, na której niemal mi Cię odebrano, powoduje we mnie straszliwy gniew, ale hamuję go. Widzisz, moja ukochana, nauczyłaś mnie być lepszym człowiekiem. Chyba można to nazwać prawdziwym cudem?

Codziennie staram się pożytecznie spędzać czas wieczorem, gdy nie próbuje załatwić formalnych spraw związanych ze śmiercią mego nieodżałowanego wuja. Czytam pisma i modlę się o to, by mieszkańcy Rzymu zrozumieli, jak niewłaściwą drogę obrali. Jestem pewien, że wspierasz mnie w tych modlitwach i nieomal czuję Cię w takich chwilach obok mojego boku. Czasami chwyta mnie także straszliwa żałość, ponieważ to miasto przypomina mi także o tym, jak podle z początku Cię traktowałem i znieważałem. Och, najcudowniejsza, wspaniała, miłosierna Ligio, mam nadzieję, że kiedyś mi to wszystko przebaczysz i że ja sam będę w stanie wybaczyć to, co czyniłem.

Gdy jestem tak daleko od Ciebie, to jeszcze bardziej raduje mnie obecność Ursusa u Twojego boku. Tylko jemu jestem w stanie zaufać i powierzyć mu pieczę nad Twoim życiem. Udowodnił, że jest tego godzien zapewne bardziej niż ja sam.

Muszę już kończyć, moja droga Ligio. Jutro czeka mnie dzień pełen obowiązków, ale będę nieustannie o Tobie rozmyślał i wspominał dotyk Twojej dłoni na mojej ręce i Twój najpiękniejszy uśmiech. Nie mogę się już doczekać dnia, w którym znów przestąpię próg naszego domu i wezmę Cię w ramiona.

Twój wierny Marek Winicjusz

Dodaj komentarz