Obraz warszawskiego getta w Zdążyć przed Panem Bogiem

Autor: Marta Grandke

„Zdążyć przed Panem Bogiem” to zapis wywiadu, jaki Hanna Krall przeprowadziła z Markiem Edelmanem. Był on ostatnim żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim i w rozmowie tej opowiedział o swoich doświadczeniach z życia w getcie, walk z okupantem oraz o swoim życiu po zakończeniu II wojny światowej. W jego wypowiedziach pojawia się więc obraz getta warszawskiego, jaki Edelman zapamiętał i utrwalił w swoich opowieściach.

Getto utworzono w Warszawie 15 listopada 1940 roku, a jego granice oparto o Plac Bankowy i Aleje Jerozolimskie. Otoczono je wysokim murem z cegieł, by odizolować od siebie obie strony – żydowską oraz aryjską, które według okupanta miały być od siebie całkowicie oddzielone. Z getta można było wychodzić tylko dzięki przepustkom, takim jak miał Edelman, pracujący jako goniec w szpitalu. Getto rządziło się swoimi prawami i miało własne władze – Judenrat, na czele którego stał Adam Czerniaków, który popełnił w 1942 roku samobójstwo. Na terenie getta funkcjonował szpital, szkoła pielęgniarska oraz zakłady pracy, na przykład fabryka szczotek.

Getto szybko stało się początkiem całego mechanizmu zagłady, jaką dla Żydów zaplanowali naziści. Wszędzie panował tam głód, w getcie trudno było bowiem dostać jakiekolwiek jedzenie. Ludzie z głodu zasypiali na ulicach i nie mieli siły, by dalej iść. Widać było po nich objawy niedożywienia. O chorobie głodowej w getcie napisano nawet pracę. Z ulic codziennie zabierano ciała zagłodzonych ludzi, których następnie chowano na cmentarzu po aryjskiej stronie w masowych mogiłach.

Edelman jako najbardziej przerażający punkt getta opisuje Umschlagplatz. To stamtąd codziennie wyjeżdżały transporty, wiozące ludzi na śmierć w obozie w Treblince. Był to fragment większego planu, precyzyjnie obliczonego na wyniszczenie całego narodu żydowskiego. Ludzie byli prowadzeni na plac przy pomocy różnych metod, na przykład chlebem i marmoladą. Tylko nieliczni wiedzieli, dokąd tak naprawdę jadą te transporty, inni nie chcieli w to wierzyć. Niektórych udało się uratować dzięki tak zwanym numerkom życia.

Mimo to starano się, by życie codziennie przypominało to, jakie wiedziono na wolności. Wszyscy jednak byli przede wszystkim skupieni na kwestii przetrwania. Edelman maluje obraz getta brutalnie, ale prawdziwie. Nie stara się upiększać tego, jak wyglądało życie na jego terenie. Jego relacja pokazuje wstrząsającą rzeczywistość, z jaką musiało się zmierzyć wiele osób, zamieszkujących getto w czasie wojny.