Gustaw Herling-Grudziński w powieści „Inny świat” szczegółowo opisał zasady panujące w łagrze sowieckim, w którym był osadzony przez dwa lata oraz przybliżył sylwetki przetrzymywanych tam osób. Dzięki temu czytelnik może wyobrazić sobie, jak wyglądał typowy dzień pracy w obozie, który zaczynał się jeszcze przed szóstą rano, wraz z pobudką więźniów.
O wpół do szóstej więźniowie musieli wstawać. W budzeniu uczestniczył razwodczik i dniewalnik. W około kwadrans ludzie zbierali się i przygotowywali do wyjścia z baraku. Swoje kroki kierowali następnie do kuchni, by spożyć tam nędzne śniadanie. W łóżku zostawały jedynie osoby zwolnione tego dnia z pracy. Po odebraniu posiłku z jednego z trzech kotłów, według których podzieleni byli osadzeni, wszystkie brygady wyruszały do pracy. Uczestniczono też w porannym apelu. Potem dwójkami maszerowano wspólnie na miejsce pracy. Więźniowie wiedzieli, że za próbę ucieczki zostaną zabici. Pracowano przy wycince lasu, w tartaku, przy transporcie żywności oraz w innych miejscach, dostarczając obozowi potrzebne zaopatrzenie. Czasami stanowiska pracy znajdowały się daleko i trzeba było pokonać około siedmiu kilometrów, by do nich dotrzeć.
Ludzie spędzali w pracy łącznie około jedenastu godzin każdego dnia. Oprócz wykańczających obowiązków, zmuszeni byli także radzić sobie z trudnymi warunkami pogodowymi. Jeżeli ktoś nie dawał rady pracować, najczęściej kończył w trupiarni, gdzie dogorywał. W brygadzie bardzo ważny był z kolei dziesiętnik, zajmujący się zapisywaniem wyników pracy jego brygady. Jeżeli ktoś wychodził ponad normę, to stawał się stachanowcem i przysługiwały mu większe i lepsze racje żywnościowe. Około południa wszyscy dostawali nieco pożywienia, którym mieli się pokrzepić w pracy. Był to moment swoistego odpoczynku dla więźniów. Przed powrotem do obozu więźniowie przechodzili przez nieprzyjemną rewizję. Na terenie łagru dostawali jeszcze jeden posiłek i tak kończył się dla nich dzień przymusowej pracy. Brygadierzy wypełniali jeszcze odpowiednie formularze dotyczące wyników pracy tego dnia. Dzień kończył się w barakach, gdzie więźniowie szykowali się do snu i do niewystarczającego odpoczynku przed kolejną dobą pełną wyczerpujących obowiązków.
Jak widać, dzień pracy w łagrze był długi i okrutny. Często nie było sposobu na to, by od niego uciec, a dla wielu osób kończył się on po prostu śmiercią z wyczerpania, której obawiali się wszyscy osadzeni.