II wojna światowa przyniosła narodom Europy wydarzenia tak okrutne, że do tej pory trudno jest uwierzyć w to, że coś takiego wydarzyło się w samym środku cywilizowanego świata. Szczególny szok wywołała zagłada, jaką naziści objęli naród żydowski, systematycznie go wyniszczając z powodu własnej nienawiści motywowanej rasowo. W czasie wojny społeczeństwo było zatem świadkiem różnych sposobów na odbieranie innym ich człowieczeństwa oraz godności. Szczególną rolę pełniła w tym niemiecka propaganda, ale także istniejący również Związek Radziecki celował w takich mechanizmach wobec wrogów politycznych. Przejawy dehumanizacji zostały także utrwalone w wielu dziełach literackich, można tutaj przywołać między innymi takie tytuły jak „Ludzie, którzy szli” Tadeusza Borowskiego, „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall, „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego czy „Medaliony” Zofii Nałkowskiej.
„Ludzie, którzy szli” to jedno z opowiadań Tadeusza Borowskiego, czerpiące z jego doświadczeń z okresu II wojny światowej i pobytu w obozie koncentracyjnym. Jego główny bohater, Tadek, pracuje w obozie przy kładzeniu papy na dachu baraku w żeńskim obozie. Z tej perspektywy ma on okazję podziwiać korowód ludzi, jacy ciągną z transportu do obozu. W większości przypadków idą oni na śmierć w komorze gazowej, a ich zwłoki zostaną spalone w krematorium. To przede wszystkim oni są obiektem dehumanizacji. Zatracają oni swoje cechy indywidualne i stają się olbrzymią grupą nieznanych twarzy, która wciąż porusza się jednostajnie w stronę swojej zagłady.
Osób w transportach było tak wiele, że więźniowie z obozu przestali dostrzegać ich tragedię, stali się oni po prostu nieodłącznym elementem obozowej codzienności. Tłum sprawiał, że ciężko było w nim o indywidualność i wzruszenie losem umierających. Stawali się oni zwyczajnie tłem. Nie wzbudzali już litości czy współczucia, umierali ono bowiem co chwilę, zatem więźniom trudno było się nieustannie pochylać nad ich losem w warunkach, w których sami walczyli codziennie o przetrwanie. Wszystko to sprawiało, że ludzie z transportów tracili szybko swoje człowieczeństwo.
„Zdążyć przed Panem Bogiem” to rozmowa Hanny Krall z Markiem Edelmanem, ostatnim przywódcą powstania w getcie warszawskim. Zachodziły tam codziennie procesy dehumanizacji Żydów – odizolowanie ich od reszty społeczności Warszawy, otoczenie murem, odebranie środków do życia, wpędzenie w głód i choroby, wywożenie transportami właśnie do opisywanych przez Borowskiego komór gazowych. Ogromne znaczenie miała też propaganda, na przykład plakaty ukazujące Żydów jako małych, brzydkich ludzi o czarnych twarzach. Spowodowało to, że sam Edelman pewnego dnia zapragnął nie mieć twarzy i zniknąć, czuł się bowiem źle.
Wybuch powstania w getcie był sposobem na odwrócenie procesu dehumanizacji Żydów, nie zaś ratowania życia. Chcieli oni bowiem umrzeć w walce, z bronią w ręku, jak wolni ludzie, którzy mają wybór. Walka przywróciła im odebraną przez nazistów godność. Była ich sposobem na przypomnienie światu, że w getcie umierają prawdziwi ludzie, nie postaci z plakatów propagandowych.
„Inny świat” to kolejny przykład dehumanizacji, tym razem w sowieckich łagrach. Herling-Grudziński opisuje w jaki sposób łamani o odczłowieczani byli więźniowie, których ówczesna władza uznała za zagrożenie. Odbywało się to głównie przy pomocy bardzo ciężkiej pracy i warunków bytowych, w których nie można było zaspokoić podstawowych ludzkich potrzeb, takich jak głód. By zdobyć jedzenie, więźniowie odrzucali wszelkie wyższe wartości i na przykład oddawali swoje ciała za kawałek chleba.
„Medaliony” Nałkowskiej, na przykład opowiadanie pod tytułem „Profesor Spanner”, także dotyczą dehumanizacji człowieka, na przykład poprzez przerobienie jego ciała po śmierci na mydło. Zmarłym więźniom naziści odebrali nawet możliwość godnego pochówku. Człowiek i jego ciało był zatem przez nich po prostu jako zasób, który można użytecznie wykorzystać. Była to prawdziwa dehumanizacja i odebranie człowiekowi jego istoty, esencji jego natury.