Ludzkie losy od wieków splatają się i rozgrywają na najdziwniejsze sposoby, a człowiek od zawsze stawia przed sobą pytanie – czy to jego wolna wola ma większy wpływ na jego los, czy może jakieś potężne, niezależne siły? Zdawać by się mogło, że wraz z rozwojem świata człowiek zyskuje większe poczucie sprawczości w porównaniu do swoich przodków – starożytni Grecy byli bowiem przekonani, że ich życiem rządzi tragiczne fatum, przed którym nie ma ucieczki. Bolesław Prus żył i tworzył w czasach, w których z jednej strony wzrosła już świadomość tego, jak dzięki pracy i działaniu ludzie mogą zmieniać swój los, a z drugiej strony nie lekceważyli znaczenia przypadkowych wydarzeń i splotów okoliczności, sprzyjających lub nie. Tę konkluzję zawarł w rozmyślaniach głównego bohatera swej powieści “Lalki”, Stanisława Wokulskiego.
Prus przedstawił czytelnikom refleksje Wokulskiego w trakcie jego pobytu w Paryżu. Bohater obserwuje miasto i dostrzega pewną logikę w jego układzie, zachowaną mimo tego, że stworzone zostało przez miliony ludzi, którzy nie uzgodnili ze sobą planów i budowano je na przestrzeni wielu lat. Wokulski ma wrażenie, że o układzie Paryża zadecydowała jakaś nieznana siła, która sprawiła, że podzielił się on na konkretne dzielnice, pojawiła się “oś krystalizacji”, a samo miasto przypomina mu pęknięty półmisek.
Wokulski widzi w tym zbiorowym wysiłku milionów obcych sobie ludzi przejaw siły wyższej, która zdecydowała o losach miasta. Następnie bohater zastanawia się nad losami mieszkających w nim ludzi – śledzi ich pokoleniowe dokonania, które nieuchronnie rzucały kolejnych potomków w inne miejsca na mapie miasta. Widzi, jak decyzje dziadków wpłynęły na życie ich wnuków, którzy nie mieli wpływu na to, co działo się przed ich narodzinami i dokąd ich to zaprowadziło. Jednak dostrzega też to, że pewne decyzje sprawiły, że rodzina bogaciła się, gromadziła majątek, który przechodził pokolenia. W tym działaniu Wokulski widzi skutki wolnej woli, czyny, które poprawiły los całej rodziny i pozwoliły jej na awans społeczny, Stanisław zdaje się więc być rozdarty między uznaniem wolnej woli a działań siły wyższej.
Sam Wokulski także jest przykładem połączenia tych dwóch okoliczności – dorobił się majątku dzięki swojej pracy, wbrew urodzeniu się w zubożałej rodzinie szlacheckiej, co utrudniało mu awans do wyższej klasy społecznej. Udało mu się jednak pokonać te trudności. Życie Wokulskiego zmieniło się też jednak przez coś, na co nie miał on wpływu – bohater zakochał się w Izabeli Łęckiej, co trwale go unieszczęśliwiło, ponieważ nie było to uczucie spełnione. Wbrew temu, co wmawiał sam sobie, Wokulski nie decydował o swoich uczuciach i nie mógł przestać kochać Izabeli, co wpłynęło na niego fatalnie. Gdyby zależało to od niego, zapewne świadomie wybrałby inne, szczęśliwsze życie.
Tego typu refleksje nie są jedynie domeną pozytywistów – zawarł je w swoim utworze poeta epoki renesansu, Jan Kochanowski. Stworzył on fraszkę o “O żywocie ludzkim”, w którym już w pierwszych wersach stwierdza, że: “fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy, fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy”. Interpretować to można w następujący sposób – wszystko, co człowiek czyni, myśli czy planuje to właściwie żart, fraszka zabawa, ponieważ tylko ktoś naiwny może oczekiwać, że jego założenia się spełnią. Kochanowski przedstawia życie jako targane właśnie przez nieznane siły, które często psuje ludziom szyki i za nic mają ich plany. Los człowieka jest więc targany przez niespodziewane zdarzenia, a na świecie nie ma nic pewnego, do czego mógłby się on przywiązać.
Kochanowski podkreśla także nietrwałość wszystkiego, co człowieka otacza w jego życiu – sława, uroda, majątek, dobre imię (“Wszystko to minie jako polna trawa”). Próby panowania nad własnym życiem zdają się poecie być wręcz śmieszne, stąd też krótka, żartobliwa forma traszki użyta w tym raczej poważnym temacie, jaki został poruszony. Kochanowski często czerpał z literatury antycznej i od klasycznych twórców, być może tam więc można szukać inspiracji jego wiary w siły wyższe, które za nic mają sobie decyzje człowieka. Antyczni Grecy wierzyli bowiem w fatum, czyli nieuchronny, nieodwracalny los. Cokolwiek człowiek by nie zrobił, i tak doprowadzi go to do założonego z góry końca, zaplanowanego przez bogów. Nie można zmienić fatum, ludzkość nie posiada takiej siły. Podobne założenie zdaje się więc wyznawać Kochanowski w swojej fraszce – on również nie wierzy w zmianę losu człowieczego przy pomocy działania. Można jedynie czekać na to, co zostało z góry już zaplanowane.
Po przeanalizowaniu przytoczonych utworów zdawać by się mogło, że nie można jednoznacznie określić, co bardziej wpływa na kształt ludzkiego losu – wolna wola, czy nieznane siły wyższe. Prus nie rozstrzygnął tego dylematu, pozostawiając wnioski czytelnikowi, Kochanowski jednak bardziej przychyla się do zdania, że człowiek niewielki ma wpływ na wygląd swojego życia, co mogło zapewne mieć swoje źródło w inspiracji literaturą antyczną i pojawiającego się w niej fatum. Człowiek powinien zatem kształtować swoje życie tam, gdzie jest to możliwe i zawsze być przygotowanym na niespodziewane zmiany losu.