Obcokrajowcy z Ekstraklasy i ich znajomość języka polskiego

Autor: Kacper Kozioł

Jeśli polski piłkarz wyjeżdża do innego kraju, to bardzo często nowy pracodawca wymaga od niego nauki obowiązującego tam języka. Tak jest w klubach niemieckich czy włoskich. A jak to wygląda w sytuacji, gdy obcokrajowcy przyjeżdżają do Polski? W tym tekście przedstawiamy cztery osoby z różnych krajów, które mają lub miały styczność z naszym krajem. Czy potrafią porozumiewać się w języku polskim? Czy są w stanie udzielić wywiadu bez pomocy tłumacza? Jakim słowem nie powinni zwracać się do sędziów Słoweńcy? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz poniżej. Zapraszamy do lektury!

Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković przyjechał do Polski w 2001 roku. Został wtedy zawodnikiem warszawskiej Legii, gdzie trenerem był jego rodak Dragomir Okuka. W kadrze stołecznego klubu znajdował się też inny Serb Stanko Svitlica.

Teoretycznie więc nie musiał się przykładać do nauki języka polskiego. Uznał jednak, że przez szacunek do klubu, który dał mu możliwość spełniania się w roli piłkarza, powinien nauczyć się polskiego. I tak też uczynił.

Kupował gazety, oglądał TV, starał się rozmawiać zarówno z dziennikarzami, jak i zwykłymi ludźmi. Wybrał naukę poprzez praktykę. Z czasem swobodnie zaczął udzielać wywiadów w języku polskim, a dziś może pochwalić się też naszym obywatelstwem.

Vuković obecnie jest trenerem Piasta Gliwice. Wyniki tego zespołu może śledzić każdy, kto ma Fuksiarz kod promocyjny. Serwis ten udostępnia wyniki na żywo wszystkich spotkań rozgrywanych w Ekstraklasie. Dodatkowo pełnoletni użytkownicy mogą dostać od Fuksiarz bonus.

Kosta Runjaić

Wiele osób może powiedzieć, że Vuković miał łatwiej niż inni, ponieważ serbski jest w pewnym stopniu podobny do polskiego. Należy on do grupy języków południowosłowiańskich, podobnie jak chorwacki. Dlatego też osoby z Serbii czy Chorwacji w miarę szybko są w stanie nauczyć się mówić po polsku.

Pewnym wyjątkiem jest tutaj Kosta Runjaić. Aktualny trener Legii Warszawa przybył do Polski w 2017 roku. Przed objęciem stołecznego zespołu prowadził szczecińską Pogoń. Przez ponad 6 lat nie potrafił jednak nauczyć się języka polskiego.

Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt, że Runjaić ma jedynie serbskie pochodzenie. Jego rodzice pochodzili z tego kraju, natomiast on sam urodził się w Wiedniu, a większość swojego życia spędził w Niemczech. Dlatego też większość wywiadów udziela w języku niemieckim lub po angielsku.

Erik Janža

Erik Janža trafił do Polski w 2019 roku. Został wtedy zawodnikiem Górnika Zabrze, w którym gra do dzisiaj. Cztery lata w Polsce pozwoliły mu na opanowanie podstaw naszego języka.

Od pewnego czasu z łatwością udziela wywiadów po polsku. W jego wypowiedziach można wyczuć lekki słoweński akcent, jednak w żaden sposób nie przeszkadza on w odbiorze wypowiedzi. Choć czasami zdarzają się pewne nieporozumienia, które udowadniają, że nasze języki choć są podobne, to jednak w pewnych aspektach znacząco się różnią.

Najlepszym przykładem był grudniowy mecz Górnika z Pogonią Szczecin. Janža obejrzał w nim czerwoną kartkę, ponieważ nazwał sędziego “frajerem”. Jak sam tłumaczył po spotkaniu, wypowiadał te słowa po słoweńsku, a miało to oznaczać, że arbiter jest “gościem” czy “gra szefa”.

Préjuce Nakoulma

Zanim w Górniku pojawił się Erik Janža, w drużynie z Roosevelta błyszczał inny obcokrajowiec. Robił to zarówno na boisku, jak i przed kamerami. Mowa o pochodzącym z Burkina Faso Préjuce Nakoulmie.

Do Polski przyjechał w wieku 19 lat. Jak sam twierdzi, naszego języka nauczył się od kolegów, z którymi grał w klubach oraz od pewnej tajemniczej, wspaniałej osoby. Można się domyślać, że chodzi o jakąś kobietę.

Nakoulma słynął ze swoich barwnych wypowiedzi. Do historii przeszedł jeden z pomeczowych wywiadów, w którym na pytanie co zrobi z otrzymanym kogutem, odpowiedział: “Będę go zjadł”. Dodał też, że sam go przygotuje “tak po afrykańsku”.

Mimo że popularny “Prezes” od paru lat nie mieszka już w Polsce, wciąż bardzo dobrze mówi w naszym języku. W jednym z ostatnich wywiadów zapytano go o ulubione polskie słowa. Odpowiedział wtedy, że ma ich kilka, jednak nie nadają się do cytowania. Każdy może się jednak domyślić, o jakie wyrażenia mu chodziło.

zdjęcie: shutterstock