W powieści Alberta Camusa zatytułowanej „Dżuma” czytelnik poznaje cały szereg postaci, które zostają uwięzione w mieście Oran po wybuchu epidemii. Camus sportretował w ten sposób różne postawy ludzkie w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Nie wszyscy bohaterowie opisani przez autora są więc pozytywnymi postaciami. Jedną z nich jest Cottard, człowiek pozbawiony współczucia wobec innych i mający zatargi z prawem.
Charakterystyka Cottarda
Albert Camus przedstawia czytelnikom Cottarda jako przedstawiciela fabryki zajmującej się produkcją likierów i wina. Zadaniem mężczyzny było dostarczenie alkoholu do restauracji działającej w Oranie, dlatego mieszkał w jednej z wybudowanych tam kamienic i sąsiadował przez to z Josephem Grandem. Był pośrednikiem w handlu między fabryką a lokalem.
Cottard opisany jest przez autora jako niski, ale korpulentny mężczyzna. Mimo to wierzył w świat, w którym rządzi siła, a silniejsi szybko biorą to, co chcą, nawet kosztem tych słabszych. Przemoc była dla niego prawem i wyznacznikiem tego, co było mu wolno robić z innymi. Cottard kochał także bardzo pieniądze oraz wolność. Czytelnik niewiele dowiaduje się na temat jego przeszłości, jest on raczej tajemniczą postacią. Autor ujawnia jednak, że był on winien jakiegoś bardzo poważnego przestępstwa, za które groziło mu aresztowanie i utrata jego ukochanej wolności. Bardzo więc bał się odkrycia jego winy i konfrontacji z aparatem państwowym i prawem. Cottard nie bał się śmierci, ale utraty swojej swobody i niezależności nie był w stanie znieść. Doprowadziło go to nawet do próby samobójczej, wolał bowiem odebrać sobie życie, niż dać się aresztować. Na drzwiach swojego mieszkania napisał wówczas hasło: „Wejdźcie, powiesiłem się”, jednak na czas zjawił się i uratował Cottarda jego sąsiad, Joseph Grand.
Wybuch epidemii dżumy okazał się być dla Cottarda wyzwoleniem i przysporzył mu tym samym wiele radości. W sytuacji chaosu i zagrożenia człowiek ten czuł się o wiele lepiej niż w czasach pokoju, gdzie ograniczało go prawo i normy społeczne. Był to dla niego moment, w którym zaczął żyć pełnią życia, policja nie szukała bowiem przestępców, zajęta innymi obowiązkami. Chaos był czymś, co dawało Cottardowi sił i motywacji do życia. Przestał się więc ukrywać i zaczął przebywać w towarzystwie innych ludzi. W ten sposób walczył ze swoją samotnością i pomagało mu to, że nagle mógł przebywać wśród innych mieszkańców Oranu. Zaczął bywać na mieście, jadać w restauracjach, zostawiać obsłudze wysokie napiwki. Cottard niemalże świętował czas epidemii i nie poświęcał się opłakiwaniu zmarłych. Nie był bowiem empatycznym człowiekiem i śmierć innych niewiele dla niego znaczyła. Zajmował się wyłącznie sobą.
W tym czasie Cottard dalej zajmował się popełnianiem przestępstw, od których nie mogła go odwieść nawet groźba osadzenia w więzieniu. Nie był więc człowiekiem, który uczył się na własnych błędach. Nie przeszedł wewnętrznej przemiany i nie poświęcił żadnej myśli temu, jakim jest człowiekiem. Zamiast tego zajął się kontrabandą i przemycaniem towarów do miasta. Wzbogacał się na tym i miał wśród szmuglerów znajomych. Bogacił się więc na cudzej tragedii. Miał także pomóc dziennikarzowi Rambertowi w ucieczce z Oranu, jednak ten zmienił zdanie i swoje podejście do epidemii. Koniec dżumy był dla niego tragedią i został wówczas aresztowany.