Następnego dnia Warszawa dalej się korkowała, a Manfred nie rozwiązał problemu sprawdzianu z geografii. Mama Neta została wezwana do dyrektora szkoły, który zasugerował, że jej syn cierpi na rozdwojenie osobowości. Były to jednak jego rozmowy z Manfredem na kartce. Sama mama Neta zaś także rozmawiała ze sztuczną inteligencją.
W międzyczasie Manfred uwolnił się spod wpływu Neta i zaczął działać na własną rękę. Net przyznał się więc ojcu do tego, co zrobił. Okazało się jednak, że uwolniony Manfred rozwiązał problem korków w mieście. Zaczął bowiem kierować komunikacją świetlną.
Nawiedzona szkoła i szczątki na strychu
Pewnego dnia na strychu szkolnym Nikę zaczął gonić szkielet, co przestraszyło dziewczynę. Na początku przyjaciele nie wierzyli jej w tę opowieść. Na strychu jednak sami przekonali się, że szkielet stoi w innym miejscu niż zwykle. Po szkole poszli do Niki poczytać starą książkę o duchach, ale dziewczyna krępowała się zaprosić przyjaciół. Jej ojciec miał mieć bowiem problem alkoholowy. W tym czasie w szkole z powodu duchów wyrzucono portiera, ale dzieci wstawiły się za nim u dyrektora, potwierdzając jego wersję.
W międzyczasie przyjaciele zdobyli adres Madame Josephine, zajmującej się takimi sprawami. Zamontowali też w szkole czujniki, dzięki którym wszyscy zobaczyli ducha kobiety. Madame Josephine z kolei ostrzegła ich, że przed Wielkanocą coś okropnego się wydarzy. Dyrektor nadal nie wierzył w duchy mimo dowodów.
W Halloween Nika nie zjawiła się w szkole. Chłopcy ujrzeli trzy duchy, z czego jeden był pilotem, a dwa kobietami. Tymczasem Nika próbowała ukryć fakt, że ma podbite oko, a szczątkom znalezionym na strychu wyprawiono odpowiedni pogrzeb.
Wizyta w zamku na Kociej Skale i skarb babci Lusi
Babcia Lusia opowiedziała dzieciom o czasach, kiedy była sanitariuszką w powstaniu warszawskim. W czasie wojny straciła także rodzinną pamiątkę, jaką był złoty pierścionek z rubinowym oczkiem. Ukradli go okupanci. Tymczasem klasa bohaterów wybrała się na wycieczkę do zamku. Tam spotkali gnoma, który pilnował skarbu. Nie był on jednak przeznaczony dla przyjaciół.