Pewnego dnia do grodu przybył nowy bohater, Gniewomir. Od razu wszyscy mieszkańcy osady, łącznie z kasztelanem Mirmiłem, Kajkiem i Kokoszem, zbiegli się na plac, by go poznać. Gniewomir zaskakiwał ogromną posturą, bez trudu unosił wielką maczugę i opowiadał wszystkim o swoich licznych przygodach. Ponoć pokonał w drodze do Mirmiłowa aż stu zbójcerzy i nawet się przy tym nie zmęczył. Prawie wszystkim mieszkańcom grodu wyraźnie to imponowało. Tymczasem Kajko pozostawał sceptycznie nastawiony do Gniewomira, a Kokosz robił się coraz bardziej zły.
Na początku zapytał Gniewomira, czy może podnieść jego maczugę, ponieważ nie wierzył, że naprawdę jest tak ciężka, na jaką wygląda. Gniewomir bez wahania zgodził się na to i z uśmiechem wręczył Kokoszowi swoją maczugę. Ten chwycił ją pewnie i szybko upuścił ją sobie na stopę. Okazała się ona faktycznie bardzo ciężka. Kajko od tego momentu zaczął przeczuwać nadchodzące kłopoty. Kokosz bowiem bardzo się zdenerwował.
Kiedy Gniewomir serdecznie śmiał się z powodu maczugi, rozzłoszczony Kokosz zaproponował, by bohaterowie zmierzyli się w siłowaniu się na rękę. Kokosz i Gniewomir zasiedli więc do tej konkurencji, a cała osada obserwowała to z zapartym tchem. Gniewomir wyraźnie dobrze się bawił, tymczasem Kokosz na zmianę czerwieniał i bladł, a jego czoło pokrył pot. Nagle Gniewomir bez wahania uderzył ręką przeciwnika w drewniany stół, łamiąc go przy okazji. Wygrał zawody, a Kokosz musiał wygrzebać się spod kawałków blatu, jakie go obsypały.
Kokosz był tak zły, że bez wahania rzucił się do bójki z zaskoczonym Gniewomirem. Przy okazji demolowali oni wszystko, co stanęło im na drodze, ludzie szybko odskakiwali od nich. Kajko już nawet nie próbował protestować, czekał na koniec zajścia tak samo, jak inni obserwatorzy.
Jak można się było spodziewać, Gniewomir zwyciężył. Podniósł z ziemi Kokosza, przyjaźnie klepnął go w plecy i oznajmił, że w żadnym innym grodzie tak dobrze nie spędzał czasu. Potrząsnął też ręką zaskoczonego Kokosza i powiedział, że to była jego najlepsza bójka od lat. Zdumiony Kokosz po chwili także zaczął się uśmiechać i resztę dnia spędził z Gniewomirem w dobrej komitywie.
Bohater spędził w Mirmiłowie noc, a następnego ranka bardzo czule pożegnał się z Kokoszem i resztą mieszkańców osady. Powiedział, że musi wrócić na szlak, by walczyć ze zbójami, ale z pewnością jeszcze kiedyś tutaj wróci. Bardzo to poruszyło Kokosza, który zaprzyjaźnił się z Gniewomirem i szczerze za nim tęsknił, gdy ten opuścił już gród i udał się w swoją stronę.