W „Potopie” Henryka Sienkiewicza czytelnik ma do czynienia z wieloma złożonymi wątkami i zagadnieniami. Jednak jednym z najważniejszych spośród nich jest historia miłości Andrzeja Kmicica i Aleksandry Billewiczówny. Ich pełne problemów perypetie zajmują i fascynują kolejne pokolenia czytelników „Potopu”. Kmicic i Oleńka spotkali się i byli sobie przeznaczeni na mocy testamentu dziadka Billewiczówny, jednak ostatecznie połączyła ich prawdziwa miłość.
Herakliusz Billewicz, dziadek Aleksandry, w swoim testamencie zażyczył sobie, że jego wnuczka ma pójść za mąż za chorążego orszańskiego lub spędzić życie w zakonie. W ten sposób los złączył Oleńkę właśnie z Kmicicem. Na początku zrobił on na niej ogromne wrażenie, był bowiem doświadczonym, gwałtownym wojownikiem, przystojnym i sławnym. Z początku więc zdaje się, że nie przeszkód do ślubu, a para przypadła sobie do gustu. Problemem okazał się być jednak okrutny i mściwy charakter Kmicica, który nie stronił od przemocy, która przerażała Oleńkę i napawała ją odrazą. Wypędziła ona towarzyszy Kmicica z dworu, gdy po pijaku strzelali do portretów jej przodków. Sytuacja pogarsza się, gdy w karczemnej bójce wymordowani zostali jego towarzysze. W ramach zemsty Kmicic spalił Wołmontowicze, za co ścigała go szlachta laudańska. Oleńka udzieliła mu przed nią schronienia, ale ostatecznie sama również go przepędza.
Kmicic nie zgadza się jednak z jej odrzuceniem i dopuszcza się porwania ukochanej. Wówczas Oleńkę ratuje pan Wołodyjowski ze swoimi oddziałami, który pokonuje Kmicica w słynnym pojedynku. Wszystkie te wydarzenia nie zmieniają jednak tego, że mimo pozornej niechęci Aleksandra dalej coś do Kmicica czuje i martwi się o niego, gdy zostaje ranny z ręki Wołodyjowskiego. Nie widzi ona jednak dla nich wspólnej przyszłości, Kmicic jest już bowiem zbyt znany jako awanturnik i człowiek o złej reputacji. By mógł jednak odzyskać swoje dobre imię, Wołodyjowski zabiera go ze sobą na wojnę ze Szwedami.
Niestety plan ten nie udaje się, Kmicic bowiem daje się zmanipulować Radziwiłłom i tym samym zdradza swoją ojczyznę. Nie jest to coś, co Aleksandra mogłaby mu wybaczyć i zapomnieć. Zdaje się więc, że ich wspólny los jest przesądzony, a Oleńka nieustannie okazuje Andrzejowi pogardę. Jednak gdy jego życie znów jest zagrożone, okazuje się, że miłość jeszcze się w niej tli.
Przez długi czas Kmicic i Billewiczówna są rozdzieleni. W tym okresie on pod imieniem pana Babinicza odpokutowuje swoje grzechy, Oleńka zaś próbuje uciekać przed natrętnym Bogusławem Radziwiłłem i jego adoracją. Ostatecznie udaje jej się zbiec i ukryć w Wołmontowiczach. Kmicic w tym czasie przechodzi przez swoją pokutę i odzyskuje dobre imię w oczach swoich towarzyszy.
Po wielu trudach, przeciwnościach i niebezpieczeństwach Kmicic i Oleńka ponownie spotykają się w Wodoktach. Początkowo Billewiczówna pełna jest rezerwy, Kmicic zaś pokory. Jednak dziewczynę wciąż interesuje szlachcic oraz to, jak się czuje. Ostatecznie spotykają się w kościele, na niedzielnej mszy, gdzie odczytane zostają zasługi Kmicica dla ojczyzny. Wówczas Oleńka wypowiada słynne zdanie: „Jędruś jam ran twoich niegodnam całować” i zakochani ponownie łączą się ze sobą, tym razem na zawsze.