Witaj, droga Ayah,
jestem już od dłuższego czasu w domu mego wuja, Archibalda Cravena. Przywiozła mnie tu jego gospodyni, pani Medlock, którą nie za bardzo polubiłam. Codziennie za to opiekuje się mną Marta, która jest młoda i miła, ale na początku się nie rozumiałyśmy. Kazała mi się samej ubierać. Na szczęście ostatecznie udało mi się tego nauczyć, ale wszystko to jest zupełnie inne niż w Indiach. Nie mogę jednak powiedzieć, że tęsknię za tamtym domem i upałami. Tutaj oddycha się lżej i jedzenie jest jakieś smaczniejsze.
Każdego dnia Marta zachęca mnie do spacerów, na które teraz już chętnie wychodzę. Na początku mi się to nie podobało. Na dworze było zimno i szaro, nie było żadnych kolorowych roślin i nie miałam co robić. Marta przyniosła mi jednak skakankę od swojej mamy i teraz jest ciekawiej. Zaczęłam także zwiedzać okolicę. Wrzosowiska jednak są bardzo interesujące, a sam ogród stał się piękniejszy, gdy nadeszła wiosna. Sama posiadłość też jest ciekawa. Mają tutaj ponad sto pokoi! Szkoda tylko, że większość jest zamknięta, ale i tak lubię ją zwiedzać.
Marta opowiedziała mi historię tajemniczego ogrodu, w którym żona pana Cravena miała wypadek. Poznałam też mojego kuzyna, Colina. On nigdy tam nie był, dlatego zabrałam go do ogrodu, gdy udało mi się odnaleźć wejście do niego. Pomógł mi w tym rudzik. Najpierw pokazał mi, gdzie leży klucz, a potem zaprowadził mnie do furtki. Opowiedziałam o tym mojemu przyjacielowi, Dickowi Sowerby. To pierwsza osoba, z którą udało mi się zaprzyjaźnić. Chyba staję się lepszą osobą tutaj.
Razem pielęgnowaliśmy ogród, aż w końcu nadszedł czas, by zabrać tam Colina. On był na początku bardzo niemiły. Krzyczał, histeryzował, miał ataki szału i cały czas wierzył, że umrze. Obawiał się też, że jego plecy są krzywe. Trochę się uspokoił, jak też na niego nakrzyczałam. Chyba nikt wcześniej się na to nie odważył. W ogrodzie Colin poczuł się lepiej i zaczął chodzić. Każdego dnia był coraz silniejszy i zajmował się razem z nami ogrodem. Stał się także milszy dla innych, tak samo jak ja. Na niego chyba też dobrze podziałała praca z roślinami. W międzyczasie wuj przysłał mi przepiękne książki o ogrodnictwie. Szkoda, że nie mogę Ci ich pokazać. Myślę, że teraz bardziej byś mnie lubiła niż wtedy, w Indiach.
Pewnego dnia wuj wrócił do domu i zastał nas w tajemniczym ogrodzie. Pierwszy raz zobaczył odmienionego Colina i nie mógł w to uwierzyć. Razem wrócili do posiadłości i od tego czasu są niemal nierozłączni. Często im towarzyszę i razem spędzamy czas na świeżym powietrzu. Jest bardzo miło i wesoło, robimy sobie pikniki. Wuj powiedział, że nadal mogę pielęgnować tajemniczy ogród i decydować o nim, bo to ja ich wszystkich uratowałam.
Kończę już mój list, bo zaraz właśnie wybieramy się z koszem piknikowym na wycieczkę na wrzosowiska. Mamy dziś piękną pogodę.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Mary Lennox