Po całym dniu ciężkiej pracy usiadłam na kanapie, by zrelaksować się i trochę poczytać. Zdecydowałam, że mam ochotę na lekturę „Pana Tadeusza”. Ponieważ znam ten utwór, to postanowiłam, że nie będę czytać go od początku, tylko skupię się na moich ulubionych fragmentach. Wybór padł na dwunastą księgę. Otworzyłam ją więc i zaczęłam czytać. Byłam jednak bardzo zmęczona i litery w każdym kolejnym zdaniu coraz bardziej zlewały się ze sobą w moich oczach. W pewnym momencie przymknęłam powieki i i…
Nagle byłam w zupełnie innym miejscu. Stałam przed pobielanym dworkiem, otoczonym przez ciemnozielone topole. Wokół szumiały także brzozy i pola, wszystko to było piękne, naturalne i bogate. Ja zaś miałam na sobie jakąś dziwną, nieznaną mu suknię, ewidentnie pochodzącą z innej epoki. Do dworu ze wszystkich stron ściągali roześmiani ludzie, stwierdziłam więc, że pójdę razem z nimi i przekonam się, gdzie jestem i co się dzieje.
Po wejściu do dworu przywitał wszystkich uśmiechnięty mężczyzna, nazywany przez wszystkich Sędzią. Wtedy spłynęło na mnie olśnienie – byłam w Soplicowie! W dworze ewidentnie przygotowywano jakieś wydarzenie, zaczęłam więc podejrzewać, że może to być uczta zaręczynowa Zosi i Tadeusza, o której czytałam tuż przed zaśnięciem. Poczułam podekscytowanie faktem, że nagle przeniosłam się do świata jednej z moich ulubionych lektur. Kątem oka dostrzegłam jeszcze, że w ogrodzie trwa polowanie na zająca i wkroczyłam do środka.
Dwór był wewnątrz odświętnie przystrojony, a Tadeusz i Zosia zostali powitani przez gości w sali jadalnej. Mężczyzna, w którym rozpoznałam Wojskiego, zaczął rozsadzać wszystkich przy stole na miejscach pasujących do ich pozycji. Ja usiadłam daleko od narzeczonych, ale i tak cieszyłam się całą tą sytuacją. Wojski opowiadał o swoim serwisie obiadowym, przyszedł także Maciej Dobrzyński, po czym rozmowa zeszła na sprawy niepodległości ojczyzny i na armię Napoleona. Dobrzyński wątpił, czy zdoła ona pomóc Litwie. Szybko jednak opuścił salę jadalną, gdy dostrzegł, że pojawił się w niej Rejent wraz z Telimeną.
Udało mi się usłyszeć, jak Tadeusz i Zosia zaczęli się naradzać, co zrobić ze swoimi poddanymi. Oboje chcieli bowiem zwrócić im wolność, jednak wiedzieli, że odbije się to na ich majątku. Częstowałam się pysznymi daniami i próbowałam dyskretnie podsłuchać, co dokładnie mówią. W pewnym momencie do rozmowy włączył się klucznik Gerwazy, coś im rzekł po cichu, a młodzi od razu poweselali. Tadeusz zerwał się i od razu ogłosił poddanym, że oddaje im ich wolność.
Uczta trwała jeszcze przez jakiś czas, a ja w pewnym momencie rozkojarzyłam się, zgubiłam wątek w rozmowie i… Obudziłam się znów na własnej kanapie. Książka wypadła mi z rąk na podłogę. Spojrzałam na zegarek – mój wspaniały sen przyśnił się się w trakcie blisko godzinnej drzemki. Była to jednak wspaniała przygoda, nawet jeśli była tylko marzeniem sennym.