„Nie wierzę w nic” to wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera, który został wydany w pierwszej części tomu „Poezye”, pochodzącego z 1891 roku. Utwór ma ponury wydźwięk i opowiada o utracie ideałów.
Nie wierzę w nic – analiza utworu
Wiersz ma formę klasycznego sonetu włoskiego, składającego się z czterech strof – pierwsze dwie liczą po cztery wersy, a dwie kolejne – po trzy. Każda z linijek liczy trzynaście sylab. Pierwsza i druga zwrotka są opisowe i traktują o obecnym życiu osoby mówiącej w wierszu. Trzecia i czwarta zaś opowiadają o refleksji, jaką podmiot liryczny snuje w związku z własnym żywotem. Jak w każdym klasycznym sonecie, w pierwszej i drugiej zwrotce zastosowano rymy okalające abba, a trzecia i czwarta rymują się ze sobą w układzie abc abc.
„Nie wierzę w nic” jest przykładem liryki bezpośredniej, w której podmiot liryczny się ujawnia, stosując czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej, np.: „nie wierzę”, „rzucam”, „mam”, a także odpowiednie zaimki – „moich”, „mi”. Jest to jednocześnie liryka wyznaniowa, w której podmiot liryczny opowiada o swoich przemyśleniach.
Kazimierz Przerwy-Tetmajer nie szczędził czytelnikowi środków artystycznego wyrazu. Nastrój utworu jest pesymistyczny i nie dający nadziei głównie dzięki epitetom, np.: „posągi moich marzeń”, „dzikim szaleństwem”, „wola ludzka niczym”. We wszystkich strofach zastosowano przerzutnie – „a wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem/jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę”, „posągi moich marzeń strącam z piedestałów/i zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie…”. Poeta nie ograniczał się również z metaforami, np.: „plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem”, „nie czując, przechodzi z wolna w nieistnienie”. Plastyczność sytuacji lirycznej nadają porównania – „a wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem, jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę”.
Nie wierzę w nic – interpretacja utworu
Kontekst
Na przełomie XIX i XX wieku dominującą filozofią był dekadentyzm i pesymistyczne koncepcje głoszone przez Arthura Schopenhauera. Miały one ogromny wpływ na twórczość Przerwy-Tetmajera, a ich odzwierciedlenie znajdujemy w praktycznie całej poezji poety. Stawiał on artystę w centrum zainteresowania i opisywał jego duchowe trudności ze zrozumieniem otaczającego go świata.
Problemy z rzeczywistością były przyczyną jego pesymistycznego nastroju i niewiary w cokolwiek związanego z ludźmi. Niewielkim wybawieniem była przyroda i kontakt z naturą, która nie przejawia w sobie żadnych intencjonalnie złych zachowań wobec człowieka. Jedynym prawdziwym uleczeniem bólu istnienia była śmierć, na którą poeci z epoki czekali z niecierpliwością i uznawali za kolejny etap swojej ziemskiej wędrówki, nie czując, że śmierć jest końcem ich „przygody”, a kolejną jej częścią.
Beznadzieja i bezsens żywota
Podmiotem lirycznym jest typowy przedstawiciel Młodej Polski – człowiek, który utracił wiarę we wszystkie swoje ideały i wartości. Można go utożsamiać z Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem. Nastrój wiersza od samego początku jest pesymistyczny i nie daje nadziei na poprawę.
Podmiot liryczny nie wierzy w to, że przyszłość może być lepsza. Czuje pustkę, a jego życie nie ma większego sensu. Ponieważ beznadzieja odbiera mu siły, nie podejmuje żadnych działań, by cokolwiek zmienić w życiu. Przewiduje katastrofę świata i upadek moralny społeczeństwa.
Te tendencje dominowały w końcówce XIX wieku, kiedy większość osób była zmęczona i wypalona życiem. Oczekiwania podmiotu lirycznego nie spełniły się, a egzystencja przyniosła mu jedynie zawód. Pragnie nie odczuwać niczego, nawet szczęścia. Wszystko o co walczył, rozpadło się, a jego starania poszły na marne. Żałuje, że włożył jakikolwiek wysiłek w życie.
Rzeźba życia niedokończona
Osoba mówiąca w wierszu wspomina o rzeźbiarzu, pragnącym stworzyć posąg bogini piękna – Afrodyty. Nie potrafi jednak zakląć w marmur urody kobiety. Wpada więc w szał i niszczy to, co zaczął tworzyć. Nie zważał na ból fizyczny, jaki przynosiło mu niszczenie kamienia, pragnął tylko zniszczyć wszystkie strzępki swego marzenia. Ta porażka wywołuje w nim szaleństwo i furię, sprawiając, że kompletnie nie kontroluje tego, co robi i o czym myśli.
Podmiot liryczny utożsamia się z tym człowiekiem. Sam włożył ogrom pracy i czasu, by trwać w swoich zasadach i wychwalać wartości moralne. Jednak nie przyniosło mu to żadnych korzyści, a jedynie zawód i ból psychiczny. Pragnął przekazać swoją wiedzę dalej, jednak nie udało mu się to. Traci więc zapał do jakiegokolwiek działania i woli egzystować bez celu lub czekać na szybką śmierć niż ponownie próbować.
Marzenie o obojętności i nirwanie
Podmiot liryczny uważa, że jego wpływ na własne życie jest minimalny. Cokolwiek by robił – nie ma pewności, że osiągnie sukces. W jego sercu tlą się resztki nadziei i wiary, jednak nie rozbudza ich, bo samo ich istnienie, połączone z brakiem siły i chęci do zmian, sprawia mu ból. W tym momencie życia marzy jedynie o tym, by stać się obojętny na wszystko i nie odczuwać żadnych, nawet pozytywnych emocji, ponieważ i one mogą przynieść rozczarowanie. Marzy o nirwanie, która jest idealnym stanem harmonii i spokoju.