Jan Kochanowski, żył w XVI wieku, jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego renesansu. Jego twórczość jest znana nawet poza granicami Polski. Pisał między innymi poematy, treny, pieśni, czy fraszki. „O rozkoszy” to jedna z nich, zawarta w zbiorze „Fraszki. Księgi wtóre”.
O rozkoszy – analiza i środki stylistyczne
„O rozkoszy” Jana Kochanowskiego to krótka, zaledwie czterowersowa fraszka, czyli najczęściej wierszowany, satyryczny, utwór, posiadający puentę. Zastosowano tu rymy parzyste (aabb).
Podmiot liryczny nie ujawnia swojej obecności, osoba mówiąca zwraca się do ludzi, czytelników, ponieważ wypowiada się w drugiej osobie liczby pojedynczej, np. „Masz przyjąć i to”. Jest to przykład liryki pośredniej. Nie wiemy do kogo dokładnie zwraca się podmiot liryczny, prawdopodobnie mówi do ogółu odbiorców.
Przekaz fraszki jest uniwersalny. W treści znajdziemy między innymi metaforę, „ Rozkoszy na świat szczerej nie podano, Ale do każdej żółci przymieszano”. Zastosowane w utworze archaizmy, np. „ g’myśli”, „ Skąd cię potyka”, „ przymieszano” wynikają z języka używanego w czasie powstania utworu, czyli XVI wieku.
O rozkoszy – interpretacja fraszki
Fraszka stanowi krótką refleksję podmiotu lirycznego nad trwałością szczęścia, zmiennością losu, nieprzewidywalnością. Każdy z nas chciałby, aby szczęście trwało wiecznie i aby wszystko zawsze układało się po naszej myśli. Jednak świat nie jest przepełniony tylko rozkoszą i radością.
Osoba mówiąca przypomina, że wszystko na świecie ma dwojaką naturę, radość miesza się ze smutkiem, a sukces z porażką. Do wszystkiego co dobre „żółci przymieszano” . Przypomina o dwoistej naturze człowieka, zmienności losu. We wszystkim można znaleźć odrobinę goryczy.
Podmiot liryczny stąpa po ziemi twardo. Jest kimś inteligentnym, doświadczonym życiowo. Wie, że czas radości jest niezwykły i ważny dla człowieka i jego dobrego samopoczucia, ale to co wydarzyło się nie po naszej myśli, również trzeba przyjąć z pokorą i zrozumieniem. Jeżeli potrafimy świętować w chwili triumfu, musimy umieć tez przyjąć na barki gorzki smak porażki.