Leopold Staff to wybitny polski poeta i eseista XX wieku, nominowany niegdyś nawet do literackiej Nagrody Nobla. Kojarzymy go z okresem dwudziestolecia międzywojennego i epoką literacką Młodej Polski. Jego twórczość była wzorem dla skamandrytów. Leopold Staff przeżył oblężenie Warszawy w 1939 roku, w swoim mieszkaniu w stolicy, co z pewnością odbiło ogromne piętno na jego życiu i spojrzeniu na świat. Wiesz „Pierwsza przechadzka” powstał w tym samym roku, chociaż wydano go dopiero trzy lata później. Autor zadedykował ten utwór swojej żonie.
Pierwsza przechadzka – analiza i środki stylistyczne
Utwór „Pierwsza przechadzka” składa się z ośmiu czterowersowych strof. Zastosowano w nim rymy krzyżowe (abab).
Autor wiersza Leopold Staff zadedykował go swojej żonie, dlatego możemy wnioskować, że za podmiotem lirycznym kryje się właśnie on. Osoba mówiąca wypowiada się w drugiej osobie liczby mnogiej, np. „będziemy”, „mińmy”, ale zwraca się również bezpośrednio do ukochanej, np. „ty drżysz”.
W utworze pojawia się kilka środków stylistycznych, między innymi epitety, np.: „ruin zwaliska”, „tramwajów przystanki”, „dni ciężkie”, czy metafory, np.: „Życie się skryło chyba w antypodach”. Niektóre strofy utworu stanowią rozbudowane wyliczenie sytuacji, które mają miejsce na ulicach zniszczonego miasta po oblężeniu, np.: „Dziecko się bawi gruzem na chodniku, Kobieta pierze w podwórku łachmany I kogut zapiał krzykliwie w kurniku”. W utworze zastosowano kompozycję klamrową – dwie pierwsze i dwie ostatnie strofy są takie same i stanowią powtórzenie.
Pierwsza przechadzka – interpretacja utworu
Opustoszałe miasto
Wiersz „Pierwsza przechadzka” to jeden z nielicznych utworów Staffa, które poruszają trudną tematykę wojennych wydarzeń. Jak wiemy dziś z jego biografii, przeżył oblężenie Warszawy, następnie udał się do Krakowa, ale po czasie znów powrócił do stolicy. Pierwsze sześć wersów utworu to wizja ponurych, opustoszałych ulic miasta. Dawniej tętniące życiem miejsce, wygląda teraz, jak obraz po apokalipsie. Wszędzie widać ruiny, dzieci bawiące się gruzem, puste tramwaje, zamknięte sklepy, kalekich ludzi.
Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z tego, że śmierć była bliska i chociaż przedstawia ponury obraz miasta, to nie ma w nim buntu, ani gniewu, a raczej nadzieja na lepsze jutro, powrót do własnego domu razem ze swoją ukochaną. Pociesza ją i prosi aby nie płakała i nie patrzała na gruzowiska, bo to przygnębiający i depresyjny widok. Chce skupić się raczej na przyszłości i możliwości powrotu do dawnego życia. Atmosfera wiersza i marzenia podmiotu lirycznego pozwalają nam stwierdzić, że żywi on do swojej kobiety uczucie dojrzałe, stabilne, szczere. Nie marzy o rzeczach nierealnych i ekscytujących. Nie snuje wizji o porywach serca i namiętności. Ale o wspólnym życiu w spokoju i w ukochanym domu.
Odbudowane miasto
W dwóch ostatnich strofach wiersza, podmiot liryczny przekonuje ukochaną, że życie miasta wróci do normalności. Wierzy, że kryzys minie. W sklepach pojawią się znów produkty spożywcze, ludzie zaczną ze sobą rozmawiać, żyć. W odczuciu osoby mówiącej mieszkańcy miasta zapomną o krzywdach jakie ich spotkały, wierzy że powrót do normalności i dawnego życia jest możliwy. To bardzo optymistyczne i pełne nadziei nastawienie. Zdanie tworzące kompozycję klamrową utworu „Będziemy znowu mieszkać w swoim domu, Będziemy stąpać po swych własnych schodach” możemy interpretować dwojako.
Po pierwsze rozumieć je dosłownie lub uznać, że własny dom i schody są metaforą własnej ojczyzny, ziemi, kraju, które pomimo ciężkich czasów znów zostaną bezpiecznym domem Polaków. Ojczyzna staję się tu więc synonimem domu, bezpiecznej przystani, rodzinnych stron. Słowa kierowane do żony nabierają sensu, kiedy interpretujemy dom, jako ich wspólne miejsce zamieszkania i ukochany azyl. Polacy mogą jednak odbierać słowa bardzo osobiście traktując go, jako swoją rodzimą ziemię, miejsce narodzin, ojczyznę.
Podsumowanie
Wiersz „Pierwsza przechadzka” Leopolda Staffa, jest wyrazem tęsknoty za dawnym życiem, normalnością i bezpieczeństwem. Widok zrównanego z ziemią miasta, który przypomina raczej opustoszałe gruzowisko, jest ponury, smutny i może dać poczucie beznadziei oraz przegranej. Mimo to podmiot liryczny ma nadzieję i wierzy, że wróci do swojego domu, wraz z ukochaną żoną i że zobaczy miasto tętniące życiem, jak za dawnych czasów. Osoba mówiąca nie marzy o emigracji, rozpoczęciu wszystkiego od nowa w innym miejscu na świecie. Jest patriotą, który chce aby jego ojczyzna została odbudowana a jej obywatele szczęśliwi. Głęboko wierzy, że złe czasy miną, a Polacy zapomną o krzywdach, jakie ich spotkały, ludzie zaczną znów ze sobą rozmawiać i niczego nam nie zabraknie.