Jednym z najważniejszych dzieł literatury romantyzmu wciąż pozostaje dramat Juliusza Słowackiego zatytułowany „Kordian”. Poeta opisując historię głównego i tytułowego bohatera snuje refleksje na temat nieudanego powstania listopadowego i jego klęski, roli patrioty oraz wchodzi w polemikę z ideą mesjanizmu w takim ujęciu, w jakim widział ją Adam Mickiewicz w „Dziadach”. Szczególnie ważnym momentem dramatu Słowackiego jest monolog Kordiana na górze Mont Blanc.
Monolog Kordiana na Mont Blanc – analiza monologu
Do wygłoszenia monologu następuje na szczycie góry Mont Blanc, po tym, jak Kordian opuszcza nieudaną audycję u papieża, który nie chce wesprzeć Polaków w ich dążeniach do niepodległości i grozi im klątwą. Kordian jest człowiekiem rozgoryczonym, a na górze zaczyna formować swój światopogląd i przedstawia czytelnikowi najważniejsze dla siebie poglądy. Podróż ukształtowała Kordiana i wejście na szczyt jest jej kulminacyjnym momentem, podobnie jak monolog staje się najważniejszym fragmentem dramatu Słowackiego.
Kordian znajduje się na najwyższym miejscu kontynentu, skąd przygląda się wszystkim trapiącym go problemom. Szuka ich rozwiązania i w ten sposób dojrzewa do tego, by stać się prawdziwym patriotą. Uczucia, jakie mu towarzyszą to smutek i rozgoryczenie naturą ludzką, z jaką przyszło mu się spotkać w trakcie jego krótkiego życia. To właśnie na Mont Blanc Kordian dostrzega jak miałkie i niewiele warte jest życie i stworzona przez człowieka rzeczywistość. Rozczarowało go wszystko to, co w życiu jest ważne, czyli miłość, poezja czy walka o wolność. Kordian jednak godzi się z doświadczeniem, jakie stało się wówczas jego udziałem.
Monolog Kordiana na Mont Blanc – interpretacja monologu
Kordian w swoim monologu nawiązuje do historii szwajcarskiego rycerza, czyli Winkelrieda. Uważa on, że Polska powinna zainspirować się jego historią i właśnie stać się Winkelriedem narodów. Rycerz ten przyjął bowiem na siebie w bitwie ciosy i atak wroga, by w tym czasie jego pobratymcy mogli wywalczyć dla siebie zwycięstwo. Poświęcił się więc dla innych i Słowacki sugeruje, że podobna ma być rola Polski pod zaborami. Jej cierpienie ma dać innym pole do walki o wolność. Poeta polemizuje tutaj z mesjanizmem w wydaniu Mickiewicza, który czekał na zbawiciela, który jako jednostka wybitna miał uratować całe społeczeństwo, Polska zaś miała być Chrystusem narodów. Słowacki widział w swoich refleksjach większe pole do działania dla Polaków, podczas gdy Mickiewicz oczekiwał nadejścia Mesjasza.
Swój monolog Kordian wygłasza na najwyższym szczycie Europy, co jest miejscem znaczącym. To właśnie tam jest on bowiem najbliżej nieba, a co za tym idzie także Boga. Bohater Słowackiego nie rzuca mu wyzwania, jak zrobił to Konrad z „Dziadów” Mickiewicza. Kordian nie ulega także pokusie stworzenia wielkiej idei czy też stania się duchowym przewodnikiem swojego narodu.