Mroczna Puszcza to jedno z najbardziej przerażających miejsc w Śródziemiu. Na każdym kroku trzeba na siebie uważać, ponieważ czyha tam coś bardzo groźnego. Aż ciarki same chodzą wzdłuż kręgosłupa, jak się o tym pomyśli. Wzbudzała ona grozę w całej naszej kompanii, było to widoczne jak na dłoni. Nie tylko ja się bałem, krasnoludy także chciały już opuścić to miejsce. Kiedy wreszcie Thorin oznajmił, że nadszedł czas na wyjście z puszczy, byłem absolutnie uszczęśliwiony i jako pierwszy przygotowałem się do dalszej drogi. Mieliśmy wyruszyć rano.
Naiwny byłem, sądząc, że uda się nam tak po prostu wyjść z Mrocznej Puszczy. W nocy obudziły nas bowiem jakieś światła, które majaczyły w ciemności. Thorin od razu poszedł sprawdzić, co się tam dzieje. Bardzo długo nie wracał do naszego obozowiska. Pokonałem lęk i ruszyłem za nim, chcąc sprawdzić, co się z nim stało. Zgubiłem się jednak i musiałem czekać na inne krasnoludy.
To właśnie wtedy zaatakował mnie naprawdę ogromny pająk. Chciał mnie zaplątać w swoją sieć! Na szczęście udało mi się zablokować to działanie i odskoczyłem. Natychmiast zacząłem uciekać, ale pająk mnie gonił. Gdy się przewróciłem, znów próbował mnie schwytać, ale obroniłem się, zadając mu rany moim mieczem. Wówczas stwór uciekł, wyraźnie przestraszony, a ja mogłem świętować swoje zwycięstwo.
Wróciłem do obozowiska, do mojej kompanii, ale nikogo tam nie było. Wówczas wsunąłem na palec pierścień, stałem się niewidzialny i wyruszyłem na ich poszukiwania. W lesie szybko spotkałem pająki i podsłuchałem ich rozmowę. Dyskutowały one o porwanych krasnoludach, zrozumiałem więc, że moi towarzysze wpadli w kłopoty.
Poszedłem za pająkami, dzięki czemu trafiłem na kokony z krasnoludami. Obrzuciłem pająki kamieniami, wyprowadziłem je w pole daleko od ich pajęczyn, a następnie wróciłem tam i swoim mieczem uwolniłem przyjaciół.