Historia potopu szwedzkiego, który miał miejsce w Polsce w latach 1655-1660, pełna jest niezwykłych wydarzeń i dynamicznych zwrotów akcji, które opisał w swojej powieści „Potop” Henryk Sienkiewicz. Niestety, relacje historyczne pokazują, że w tamtym trudnym momencie nie cały naród razem stanął do walki przeciwko najeźdźcy. W trakcie tego konfliktu zdarzały się bowiem akty zdrady ze strony Polaków, którzy poszukiwali w ten sposób korzyści, które mieliby otrzymać ze strony szwedzkiej. Jednym z takich czynów była zdrada w Ujściu.
Ujście to miasto w województwie wielkopolskim. W czasie potopu szwedzkiego, konkretnie 25 lipca 1655 roku, wojska polskie poddały się tam siłom Szwedów. Zdrady dokonała armia składająca się z pospolitego ruszenia oraz żołnierzy piechoty łanowej. Dowodzić nimi miał Bogusław Leszczyński, czyli wielki podskarbi koronny, nie podjął się on jednak tego zadania. Ostatecznie zrobili to Krzysztof Opaliński i Andrzej Karol Grudziński, czyli wojewodowie poznański i kaliski.
Gdy pojawiła się wieść o nadciągających Szwedach, Stanisław Leszczyński wydał uniwersał, według którego miało nastąpić zebranie wojsk polskich. Przygotowywano się do obrony ujść nad Notecią, tamte tereny zresztą znakomicie się do tego celu nadawały, ze względu na swoje dogodne ukształtowanie. Szybko jednak okazało się, że pospolite ruszenie nie spełnia swojej roli, a szlachta bardziej dbała o prywatne interesy, niż o obronę kraju przed zagrożeniem ze strony Szwecji. Dopiero po kolejnym ponagleniu ze strony Grudzińskiego, sarmaci ruszyli do obrony kraju.
Zebrani szlachcice jednak narzekali wciąż na swoją sytuację i na rozkazy króla. W obozach brakowało dyscypliny, panowała swoboda obyczajowa, nie słuchano dowódców, uczestnikom ruszenia doskwierały także upały. Niektórzy zaczęli decydować się na dezercję, tymczasem Szwedzi wciąż się nie pojawiali.
Ostatecznie dowódca Szwedów, Wittenberg, 23 lipca wysłał do obozu Polaków posłańców, którzy przekazali żądanie poddania się. Szlachta, widząc to, namówiła dowódców na przystąpienie do pertraktacji. Wysłano także kilka jazd harcowników, jednak do walnej bitwy ze Szwedami nie doszło. Zaczęli oni za to otaczać obóz i bombardować go. Ostatecznie 25 lipca dowódcy pospolitego ruszenia poddali Szwedom nie tylko swój obóz, ale także też całą Wielkopolskę. Większość szlachty przyjęła to wydarzenie z radością, ciesząc się z rychłego powrotu do domu, protestowało jedynie kilka osób, w tym Skrzetuski. Wieczorem Szwedzi wyprawili ucztę dla siebie i dla Polaków.