Wiersz „Pielgrzym” autorstwa Cypriana Kamila Norwida powstał w 1869 roku i pochodzi z tomiku „Vade-mecum” (z łac. „Pójdź za mną”). Na nowo interpretuje on motyw podróży oraz tytułowego pielgrzyma. Temat ten jako pierwszy pojawił się w twórczości Adama Mickiewicza, jednak to właśnie „Pielgrzym” Norwida stał się bardziej znany i zapamiętany.
Pielgrzym – analiza wiersza i środki stylistyczne
Utwór składa się z czterech regularnych, ponumerowanych strof, z których każda liczy po trzy wersy. Dwa pierwsze wersy każdej zwrotki składają się z dziewięciu sylab, a ostatni wers – z pięciu. Występują tu rymy międzyzwrotkowe, zarówno męskie jak i żeńskie o układzie: abc, abc, ade, ade.
Wiersz Norwida jest przykładem liryki bezpośredniej. Wskazują na to odpowiednie zaimki („Przecież ja”), czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („w nieba łonie trwam”) oraz wyraźny zwrot do adresatów wiersza („Wy myślicie, że i ja nie Pan”).
Choć forma wiersza jest bardzo krótka i oszczędna, odnaleźć w nim można wiele środków stylistycznych, takich jak epitety („płaskie domy”; „dom ruchomy”), metaforę („aż w nieba łonie trwam”), neologizm („dopokąd” – połączenie słów „dopóki” oraz „dokąd”), peryfrazę („dom mój ruchomy / Z wielbłądziej skóry” oznaczające namiot) czy oksymoron („dom mój ruchomy”). Obecne są także wykrzyknienia („Jak piramidę!”; „Dopokąd idę!”), przerzutnie („Jako wieża nad płaskie domy / Stercząca”; „dom mój ruchomy / Z wielbłądziej skóry”) czy wyróżnienia graficzne w postaci wielokropków („Stercząca, w chmury…”) i rozstrzelonego druku („I l e j e j s t o p a m a p o k r y w a”).
Pielgrzym – interpretacja wiersza
Wiersz „Pielgrzym” stanowi zupełnie nowe spojrzenie na motyw emigracji i podróżowania w literaturze. Podmiot liryczny jawi się tutaj jako wędrowiec, ale nie jest on cierpiętnikiem tęskniącym za ojczyzną. Nie jest też ani poetą, ani polskim emigrantem. To zwykły człowiek w drodze, który czerpie przyjemność ze swojej podróży.
Kontrastuje to z pielgrzymem wykreowanym przez romantyków – cierpiącym artystą pełnym żalu i bólu. Osoba mówiąca ma w sobie niektóre cechy bohatera bajronicznego: buntuje się przeciwko społeczeństwu, jednak nie przeciw Bogu. Brak tu typowej dekadencji, co także stanowi polemikę z kreacją typowo romantycznego bohatera. Autor wiersza nie boi się łamać utartych konwencji, wprowadzać zupełnie nowych wizji.
Podróż, którą odbywa podmiot liryczny, nie jest tylko ziemską wędrówką. „Nad stanami jest i s t a n ó w – s t a n, / Jako wieża nad płaskie domy / Stercząca w chmury…” – droga ta ma również charakter duchowy, pnie do góry ponad stany. Nieustannie zbliża go do Boga. Osobę mówiącą można przyrównać do Izraelitów, którzy pod wodzą Mojżesza wyszli z Egiptu i zmierzali do Ziemi Obiecanej. Świadczy o tym nawiązanie do tradycyjnych namiotów z wielbłądziej skóry oraz przede wszystkim: podobny, sakralny charakter podróży.
Nie wszyscy są jednak w stanie pojąć idei, celu i kierunku, jaki objął podmiot liryczny. Nie rozumieją go, być może też szydzą. Traktują go nie jako wielkiego, mądrego podróżnika, a zwykłego włóczęgę bez stałego domu. „Wy myślicie, że i ja nie Pan, / Dlatego że dom mój ruchomy / Z wielbłądziej skóry…” – tymi gorzkimi słowami podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do tych osób. Osób, które wolą skupiać się na zbieraniu dóbr materialnych, zamiast zadbać o swoje dobra doczesne. Wyraźnie się od nich dystansuje, pokazując swoją wyższość i niejako pogardę względem nich.
W kolejnej zwrotce kontynuuje temat: „Przecież ja — aż w nieba łonie trwam, / Gdy ono duszę mą porywa, / Jak piramidę!”. Wskazuje na swoją wyjątkowość, trwanie „w nieba łonie”, czyli ciągły kontakt z Bogiem. Podmiot liryczny daje wyraźnie znać, że nie potrzebuje materialnego mieszkania, kiedy ma w sobie coś o wiele cenniejszego, czyli duszę. To ona jest dla niego prawdziwym domem. Przyrównuje ją do piramidy, niesamowitej, trwałej konstrukcji, która zupełnie przewyższa „płaskie domy”, w których mieszkają zwykli ludzie. Dzięki temu staje się całkowicie wolny, pozbywa się ziemskich zobowiązań.
W ostatniej strofie osoba mówiąca wypowiada słowa: „Przecież i ja — ziemi tyle mam, / Ile jej stopa ma pokrywa, / Dopokąd idę!…”. Zwraca uwagę na to, że choć w oczach ludzi jest biedakiem, tak naprawdę ma od nich o wiele więcej skarbów. Uznaje właśnie siebie za największego posiadacza ziemi, gdyż przecież to on poznał ją najlepiej, a z każdym kolejnym krokiem zdobywa jej coraz więcej, staje się coraz bogatszy. Ziemia, po której chodzi należy do niego, jest jego spuścizną.
Utwór zamykają słowa będące neologizmem, „dopokąd idę”. Łącząc wyrazy „dopóki” i „dokąd”, autor uzyskał łączący czas i przestrzeń uniwersalny wyraz, doskonale odzwierciedlający świadomego swoich potrzeb i celów wolnego człowieka. Wypowiadający to słowo pielgrzym doskonale wie, jak kruche jest jego życie, dlatego nie może go marnować. Chce jak najlepiej przejść ten etap drogi, by osiągnąć najważniejszy dla niego cel – zjednoczenie z Bogiem. Przez ten właśnie wiersz, Norwid chciał uświadomić ludziom, jak ważne jest posiadanie celu i dbanie o duchowy rozwój. Utwór można interpretować nie tylko przez pryzmat religii, ale też jako ogólną prawdę o życiu. Tylko ten, kto pozbędzie się przywiązania do swojego miejsca w świecie, może stać się jego prawdziwym panem.