Zbigniew Herbert to jeden z najpopularniejszych polskich literatów, który tworzył w drugiej połowie XX wieku. W swych utworach często inspirował się mitologią, poruszał różne poglądy, nurty filozoficzne, kwestie historyczne i religijne. Tak jest też w przypadku wiersza „U wrót doliny”, wydanego w tomiku „Hermes, pies i gwiazda” z 1957 r.
U wrót doliny – analiza i środki stylistyczne
Utwór „U wrót doliny” Zbigniewa Herberta składa się z czternastu strof, o nieregularnej budowie. W całym wierszu występuje tylko jeden rym w pierwszej strofie: „popiołów – aniołów”.
Podmiot liryczny nie ujawnia swojej obecności, przedstawia wydarzenia z punktu widzenia obserwatora, co czyni wiersz przykładem liryki pośredniej. Osoba mówiąca przytacza również wypowiedzi innych postaci, pojawiających się w utworze.
W wierszu znalazło się kilka środków stylistycznych, między innymi epitety, np. „deszczu gwiazd”, „zwłoki kanarka”, „ zgarbione chłopisko” oraz porównanie : „ten głos bije jak źródło żywej wody”. W utworze pojawia się także wyliczenie: „strzępy listów wstążki włosy ucięte i fotografie”. Zastosowano również peryfrazę, czyli urozmaicenie stylistyczne, polegająca na zastąpieniu powszechnego określenia, bardziej rozbudowanym opisem, tak podmiot liryczny opisuje grupę płaczących ludzi, jako „całe beczące stado dwunogów”. W tekście pojawia się powtórzenie: „ po świście eksplozji, po świście ciszy”.
U wrót doliny – interpretacja utworu
Motyw apokaliptyczny
Miejsce, w którym odgrywają się przedstawione wydarzenia, to ewidentne nawiązanie do Doliny Jozafata, gdzie według biblii ma odbyć się Sąd Ostateczny. W wierszu opisany zostaje jego dokładny przebieg, który wygląda dość przerażająco i mrocznie. Podobnie opis ma się w apokalipsie według świętego Jana.
Co ważne, w utworze ludzie zostają przedstawieni jako równi wobec śmierci, a koniec dotyka matek, dzieci, osoby starsze, zjawiają się także ci „z z kronik bajek i żywotów świętych”. Jest to nawiązanie, do słynnego motywu Danse macabre – taniec śmierci. Pierwszy raz wykorzystano go w średniowieczu.
Śmierć, pod postacią kościotrupa zaprasza do tańca każdego, bez względu na wiek, pozycję społeczną, majątek i wygląd. Podmiot liryczny beznamiętnie opisuje ujrzane sceny. Przyjmuje postawę bezdusznego komentatora, który przedstawia scenę, po scenie, mimo iż te są naprawdę okrutne i straszne. Matka zostaje rozdzielona ze swoim dzieckiem, ludzie cierpią żegnając się ze swoimi zwierzętami, pracą, dotychczasowym życiem, co ukazuje postawa staruszki z kanarkiem i drwala. Ludzie zachowują się jakby byli pogodzeni z końcem, ale mimo wszystko trzymają w rękach przedmioty pełne wspomnień.
Ukryta symbolika utworu
Choć wydaje się, że opis dotyczy Sądu Ostatecznego, to znajdujemy w nim kilka obrazów, które na myśl przywodzą zupełnie inne wydarzenie. Ścięte włosy trzymane w ręce, chowane fotografie najbliższych, krzyk dzieci oderwanych od mamy – to wszystko obrazy okrucieństw wojny.
Możemy zatem przypuszczać, że opisana dolina i straż aniołów, to nawiązanie do stacji kolejowej i żołnierzy prowadzących selekcję do obozów koncentracyjnych. Nawet peryfraza „ całe beczące stado dwunogów” przyrównuje ludzi do stada zwierząt, bo przecież przewożono ich w wagonach bydlęcych. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego ukrytego znaczenia, cały wiersz nabiera nagle innego wydźwięku i znaczenia.
Za wizją apokalipsy, kryje się obraz krzywdy ludzkiej i okrucieństwa II wojny światowej, wobec bezbronnych ludzi, którzy chcieli wieść tylko normalne i proste życie, jak do tej pory. Ta scena nie pasuje w żaden sposób do Sądu Ostatecznego, który ma być sprawiedliwy i stanowi nagrodę dla tych, którzy za życia byli dobrzy. W przedstawionej sytuacji brak jakiejkolwiek sprawiedliwości, moralności, reguł. Ludzie zostają poddani bezdusznej selekcji, jak zwierzęta prowadzone na rzeź. Tylko motyw tańca śmierci, zdaje się być tu wprowadzony słusznie. Cały proceder przedstawiony w utworze wydaje się być jak chaotyczny, niezgrabny taniec, w którym nie ma nic z pięknej choreografii.
Podsumowanie
„U wrót doliny” Zbigniewa Herberta, to utwór z pozoru przedstawiający sceny Sądu Ostatecznego, w biblijnej Dolinie Jozafata. Po chwili jednak orientujemy się, że pozorny obraz apokalipsy, nie ma tak naprawdę nic wspólnego z biblijnymi wydarzeniami. W rzeczywistości jest to opis bezwzględnej i okrutnej selekcji ludzi wywożonych do obozu koncentracyjnego, wobec których nie okazano żadnego szacunku ani sprawiedliwości. Tracą swoje dotychczasowe życie, są zrozpaczeni i mimo, iż nie protestują, żeby przetrwać, to starają się utrzymać w rękach okruchy wspomnień. W tym Sądzie nie ma Boga, ani aniołów. Zamiast nich, akcją kierują żołnierze wykonujący swoją pracę, bez empatii i skrupułów, ale to co robią nazywa się ich „ciężką robotą”.