Felix, Net i Nika z niecierpliwością wypatrywali na niebie świateł latającego spodka, którym przyleciałby po nich ojciec Felixa. Dał im znać, że odebrał ich sygnał, wołanie po pomoc, które nadali dzięki kolejnemu sprytnemu gadżetowi Felixa. Zdawali sobie sprawę, że utknęli na dachu i tylko deszcz powstrzymywał roboty Mortena przed dorwaniem ich i zrobieniem dzieciom czegoś naprawdę złego.
– No dalej, tato! – krzyczał w ciemne niebo Felix, z rozpaczą zaciskając pięści. – Gdzie jesteś?
– On cię nie słyszy, Felix – łagodnie zauważyła Nika. Kulili się pod strugami deszczu, z niepokojem zerkając na roboty, które zamarły kilka metrów od nich, przy wyjściu na dach. Net był zrozpaczony, chodził i wymachiwał w zdenerwowaniu rękami. On także wypatrywał pana Polona.
– Może nadajmy sygnał jeszcze raz, może nas nie słyszał – wyrzucił w końcu z siebie Net. Ze wszystkich sił chciał wierzyć w to, że technologia ich nie zawiodła i ratunek nadejdzie.
– Dobrze, spróbujmy – zgodziła się Nika, a Felix zaczął majstrować przy urządzeniu. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, z głośnika przy jego pasku rozległo się brzęczenie, a po chwili dobiegł ich niewyraźny głos pana Polona.
– Tato?! – krzyknął Felix. – Co się dzieje, gdzie jesteś? Kiedy przylecisz? Pospiesz się!
– …nie mogę… lądować… – zaszumiało radio. – … bariery dźwiękowe… zablokowane… nie mamy dostępu…
– Żartujesz z nas?! – wrzasnął Felix, który wyraźnie stracił nad sobą kontrolę. – To co my mamy zrobić?!
W odpowiedzi radio wydało z siebie krótki bulgot i umilkło na dobre.
– Macie jakiś pomysł na to, co dalej? – zapytał Felix po chwili przygnębiającej ciszy, przerywanej jedynie szumem deszczu i stukaniem kropel o dach wieżowca.
– Nie wiem – odparła Nika – ale cokolwiek to będzie, musimy się pospieszyć. Deszcz przestaje padać.
Rzeczywiście, ulewa zaczynała zmieniać się w mżawkę. Zostało im niewiele czasu, zanim Morten ponownie zacznie na nich polować.
Przyjaciel ustalili szybko, że spróbują wyminąć roboty i uciec wieżowcem. Było to ryzykowne, ale nie zostało im nic innego. Nie mogli przecież skakać z dachu.
Przez moment wydawało im się, że plan się powiedzie. Dopadli do wejścia do budynku i już byli w środku, kiedy modułowy robot poruszył się i wyciągnął w ich stronę ręce. Złapał Neta za spodnie, a chłopak zaczął się wyrywać. Przyjaciele próbowali mu pomóc, ale Morten był silny.
Nika skupiła się i zdecydowała, że odepchnie robota za pomocą telekinezy. Zamknęła oczy i skierowała całą swoją energię na niego. Początkowo nic się nie działo, ale wreszcie maszyna drgnęła. Nika dalej napierała, aż wreszcie udało jej się osiągnąć cel i robot wyleciał na dach. Osłabiona dziewczyna nie zauważyła jednak, że jedna z jego rąk wyrwała jej z dłoni księgę profesora Kuszmińskiego. Po zdobyciu dzieła robot błyskawicznie zniknął wraz z zapiskami.
Przyjaciele byli wolni, ale stracili bezcenne notatki profesora Kuszmińskiego. Morten mógł zrealizować swój plan przejęcia władzy nad światem.