Życie jest tylko cieniem, chodzącym aktorem… – interpretacja monologu Makbeta

Autor: Marta Grandke

„Makbet” to jeden z najbardziej znanych dramatów autorstwa Williama Szekspira. Na stałe wszedł on już do kanonu najważniejszych dzieł literackich. Szekspir opowiada historię bohatera, który pewnego dnia otrzymuje od trzech wiedźm przepowiednię, w myśl której ma zostać kiedyś królem Szkocji. Aby pomóc się jej spełnić, Makbet morduje króla Dunkana, w czym szczególny udział mają także namowy jego ambitnej żony, lady Makbet. Jednak okazuje się, że jedyne, co czeka Makbeta, to bolesny upadek i śmierć.

Główny bohater w pewnym momencie sztuki wygłasza znaczący monolog, który rozpoczyna się od następujących słów: „Życie jest tylko cieniem, chodzącym aktorem…”. Ma to miejsce w chwili, w której Makbet jest już na straconej pozycji. Tkwi w otoczonym przez wojska Malkolma zamku, ma przy sobie zaledwie garstkę ludzi, już wie, że nie utrzyma tronu, a na dodatek żołnierz przynosi mu wiadomość o samobójstwie jego żony.

Makbet w tym momencie swojego życia uświadamia sobie, że człowiek jest zaledwie prochem wobec świata. Zdaje sobie sprawę z tego, że wkrótce jego czas przeminie, a on sam zaś odgrywał jedynie niewielką rolę. Nic z tego, co jest dla niego ważne, nie będzie trwać wiecznie – wszystko przeminie.

Makbet zrozumiał też, jak nieistotne są jego starania, ambicje i pragnienia. Przeminą one bowiem wraz z nim i nikt nie będzie o nich pamiętał. Nieważne, jak bardzo człowiek się stara i próbuje zapanować nad własnym losem – i tak jest marionetką w rękach innych. Wszystko to z kolei zaś trwa jedynie przez mgnienie oka. Makbet uświadamia sobie zatem, jak krucha jest kondycja ludzka i jak marne jest człowiecze życie. Wie także, że nie ma przed tym ucieczki.

Słowa wypowiedziane przez Makbeta to realizacja toposu zwanego w literaturze jako teatr świata. Oznacza to, że człowiek jest tylko aktorem, świat i życie to scena, a wszystko reżyseruje Bóg lub inna siła wyższa. W przypadku Makbeta rolę takiej siły odegrały trzy wiedźmy, sprytnie nęcąc Makbeta przepowiednią, w której ukryły one pułapkę. Makbet dał się zmanipulować i zrobił dokładnie to, czego wiedźmy od niego oczekiwały i skalał się zbrodnią. Zapewne nie popełniłby tych wszystkich zbrodni, gdyby nie spotkał na swojej drodze wiedźm i nie uwierzył w ich zwodnicze pozdrowienia, w których nazwały go przyszłym królem. Udało im się także nastawić go negatywnie do jego przyjaciela, Banka, mówiąc, że będzie on ojcem królów. Przepowiednia ta nie spełnia się w dramacie, ale wystarcza, by Makbet rozkazał zamordować przyjaciela.

Patrząc na te okoliczności, faktycznie można zrozumieć, że Makbet czuje się jak proch wobec świata, aktor, który nie ma wpływu na przebieg sztuki. Jednak faktycznie przez cały ten czas miał on wolną wolę. Mógł zatem zdecydować o tym, by nie mordować innych i w konsekwencji nie stać się okrutnym tyranem.

Dodaj komentarz